Poetyckie podróże „w poprzek czasu”

Barlinek ma swój klimat - to zdanie wypowiada bardzo wiele osób. Upatrują go one w pięknie krajobrazu, przyrody, ale i tym dosłownym „swoistym mikroklimacie”. Inni widzą go w ludziach tu mieszkających, niezwykłych miejscach i innych bardziej ezoterycznych zjawiskach. Dla mnie niezwykłe są barlineckie wieczory i poranki. Pory roku ze swą paletą barw, malowniczy rynek, ciche uśpione uliczki, dróżki tylko mi znane i nostalgiczne  kamienice, wreszcie szum jeziora i odgłosy zdradzające  tajemnice puszczy.  W tym klimacie rodzi się barlinecka poezja.

Podróżując po wielu miastach, w których mieszkali, tworzyli i dziś tworzą poeci nieraz zastanawiałem się gdzie osiąść, gdzie zapuścić korzenie. Jak znaleźć miejsce, gdzie czasami można by pójść na spotkanie z kimś, kto posiadł „klucze do wyobraźni”. W młodości marzenia te dotyczyły dużych miast akademickich, potem innych urokliwych miejsc w Polsce czy Europie. Dziś natomiast gdy czasem zdarza mi się zatęsknić za uliczkami Krakowa, Wrocławia, Wilna czy nawet innych odległych, pięknych miast, wystarczy, ze wybiorę się  na brzeg jeziora lub niechcący spojrzę  na bezkres nieba z mrowiem gwiazd. I  znów jestem u siebie, w krainie poezji.

Zapraszam Cię więc drogi czytelniku do poetyckich podróży po drogach i bezdrożach polskiej, ale także i barlineckiej poezji. Dziś chcę przypomnieć trzy wiersze poety krakowskiego Andrzeja Bursy. Poety zwykłego i niezwykłego zarazem. Wrzucony w szufladkę „poety przeklętego” stał się Bursa postacią sztandarową dla wielu pokoleń buntowników i kontestatorów. Dziś na szczęście wiemy o Bursie wiele więcej, o dramacie jego życia i oryginalnej twórczości. Potrafimy go czytać mniej schematycznie. Kiedy ja poznawałem twórczość autora „Luizy” była to poezja prawie drugoobiegowa, znana nielicznym i wtajemniczonym. Dziś wiersze Bursy znajdziemy i w Internecie, i w szkolnych podręcznikach. Myślę, że wielu z nas ceniących sobie spokój i urok „małych miasteczek” mogłoby się obrazić na Bursę za wiersz „Sobota”, w którym poeta sarkastycznie stwierdza, gdzie to ma „małe miasteczka”. Ale pamiętać musimy o ówczesnym kontekście społeczno-politycznym, o tym z czym walczył „Don Kichot” z Krakowa. A więc zapraszam na spacer z Bursą, na trzy małe kroki w krainę jego poezji.

Pierwsza poetycka podróż, to będzie podróż w głąb czasu, do tych zielonych lat, gdy biegało się na zbiórki harcerskie lub jeździło na kolonie i obozy. Gdy z plecakiem i apetytem na pierwszą i najważniejszą przygodę życia, wędrowało się po puszczy barlineckiej. Przypomnijmy sobie nie zawsze przespane nocy pod namiotem lub niebem pełnym gwiazd. Kiedy wielu z nas z dumą oglądało swój wspaniały

 „Fiński nóż”:

miałem błyszczący fiński nóż

z napisem „made in finland”

gdy zmierzch podmiejskich sięgał wzgórz

we flechtach krew tętniła

 

bawoła mogłem zabić nim

ciąć na ogniska trzaski

a gdy się wlókł już gęsty dym

rzeźbić psi łeb na lasce

 

aż raz gdy noc zapadła już

szmer obcy w krwi zatętnił

więc chciałem sięgnąć po swój nóż

gdy stanął przy mnie księżyc

 

piętnastoletnich głupich ust

uściski wśród bzów mokrych

i zgasł jak świeczka fiński nóż

w szufladzie rdzą się okrył

 

miałem błyszczący fiński nóż

bawoła bym nim zabił

gdy zmierzch podmiejskich sięga wzgórz

dobywam go z szuflady

 

w kącikach flechtów wieczór już

lśni jak porzeczka krwawa

ukradkiem z rdzy wycieram nóż

i między bajki wkładam.

Dziś pozostały mi już tylko wspomnienia i przekonanie, że nic nie wróci smaku tych pierwszych fascynacji  i miłości. I tu rodzi się bliski związek między poetyckim światem Bursy a Barlinkiem. Najlepiej widać to w filmie Andrzeja Barańskiego z  roku 1991  pt. „Nad rzeką, której nie ma”. Jest to historia grupy młodych przyjaciół mieszkających w małym miasteczku. Jest to film o marzeniach, miłości, dojrzewaniu i …. nie zdradzę jednak fabuły, warto ten film po prostu zobaczyć (tylko gdzie?), a zaczyna się on właśnie od wspomnianego wiersza A. Bursy.

Druga poetycka wyprawa to swoista prowokacja, bo wszak bycie poetą to pewna nobilitacja, a może i wyróżnienie, ale czy na pewno? Od czasów romantyzmu towarzyszy nam przekonanie o niezwykłej roli, misji czy funkcji poety - proroka, wieszcza i kapłana. Czasy się zmieniły, więc także funkcja poezji i poety również  się  zmienia. Kim jest poeta dziś? Czy poetą się jest, jak chciał Stachura czy Wojaczek; czy poetą się bywa jak wolał Przyboś? To spór od lat toczony przez krytyków literackich  i środowiska poetyckie. Nie chcę go teraz rozstrzygać, ale niech tekst Bursy będzie  przekorną zachętą, do myślenia i tworzenia własnych tekstów … wbrew sobie i ludziom.

Ja chciałbym być poetą

ja chciałbym być poetą

bo dobrze jest poecie

bo u poety nowy sweter

zamszowe buty piesek seter

i dobrze żyć na świecie

 

ja chciałbym być poetą

bo byczo u poety

bo u poety cztery żony

a z każdą dawno rozwiedziony

a ja lubię kobiety

 

ja chciałbym być poetą

może mnie przecież przyjmą

bo dla poety zakopane

nie trzeba wcześnie wstawać rano

a wstawać rano zimno

bo fajno jest poecie

nie musi w biurze ślipić

i fuk mu cała dyscyplina

tylko gitara i dziewczyna

i złote gwiazdy liczyć

 

i mylić się i liczyć

i liczyć wciąż od nowa

na ziemi w drzewie i błękicie

trudnego szukać slowa

 

i gniewać się i martwić

bo ciągle jeszcze nie to

i ciągle baczyć ciągle patrzeć

ja nie chcę być poetą.

Nie należy bowiem wątpić w swój talent czy umiejętności literackie, najważniejsza jest wrażliwość i otwartość na świat i ludzi. Zdarza mi się czytać wiersze poetów znanych i uznanych – są piękne. Zdarza mi się czytać wiersze, a może prościej można by je nazwać „próbami poetyckimi” ludzi młodych, dzieci a czasem i  dorosłych – są piękne i prawdziwe. Bo cały sekret poezji tkwi w umiejętnym podpatrywaniu życia i tego co nim „niewyrażalne” słowami, „tajemnicze i niedookreślone”.  Choć czasami może nam się zdarzyć wiersz – reportaż. A może świadectwo? …

Nauka chodzenia

Tyle miałem trudności

z przezwyciężeniem prawa ciążenia

myślałem że jak wreszcie stanę na nogach

 

uchylą przede mną czoła

 

a oni w mordę

nie wiem co jest

usiłuję po bohatersku zachować pionową postawę

 

i nic nie rozumiem

”głupiś” mówią mi życzliwi (najgorszy gatunek łajdaków)

 

”w życiu trzeba się czołgać czołgać”

 

więc kładę się na płask

z tyłkiem anielsko-głupio wypiętym w górę

 

i próbuję

od sandałka do kamaszka

od buciczka do trzewiczka

uczę się chodzić po świecie

To był krok trzeci, krok trudny, bo w dorosłość, w świat reguł i konwenansów, zasad i procedur, gdzie tak często musimy iść na kompromis ż życiem, ale czy to znaczy, że  należy być konformistą? Myślę, że nie, ponadto każdy ma swój życiowy przydział „kopniaków” (znów skojarzenie z Bursą). A słowa same ułożą się w wersy, metafory i zwrotki. I ślad po nich pozostanie … Jeśli  nie zraziłeś się do tych „wierszydeł” drogi czytelniku, a tym bardziej droga czytelniczko, jeśli lubisz poezję, tworzysz wiersze do szuflady, dla własnej przyjemności lub dla przyjemności innych, napisz do nas na adres echopoetyckie@wp.pl
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka