Wybory już za pasem 

Nie tak dawno wybieraliśmy prezydenta RP, a już w listopadzie przyjdzie nam wybierać przedstawicieli samorządu lokalnego. Wybierać będziemy burmistrza, radnych miejskich i powiatowych oraz przedstawicieli Sejmiku Wojewódzkiego. Wybory ważne, kto wie, czy nie ważniejsze od tych czerwcowo-lipcowych, które wzbudziły tak wiele emocji. Wybieramy bowiem ludzi, którzy będą  mieli bezpośredni wpływ na nasze codzienne życie.

Zakres kompetencji władz samorządowych jest coraz większy i obejmuje najważniejsze rejony życia społecznego. Edukacja, zdrowie, szeroko pojęta kultura, komunikacja, opieka społeczna, ekologia zależą od sprawności instytucji samorządowych.

O dziwo frekwencja na wyborach prezydenckich jest zazwyczaj dużo wyższa niż na wyborach samorządowych. Tymczasem, za brak  wysypiska śmieci w przykładowej gminie nie będzie odpowiadał prezydent Bronisław Komorowski, lecz burmistrz czy wójt tej gminy.

Musimy w końcu sobie uświadomić, jak ważne  dla nas samych jest to, kto będzie stał na czele naszej gminy czy powiatu. Nie jest to wcale wybór łatwy. Tym bardziej, że od pewnego czasu wybieramy burmistrza w wyborach bezpośrednich.

W chwili obecnej w Barlinku mamy do czynienia z dwoma kandydatami, panami Zygmuntem Siarkiewiczem i Mariuszem Maciejewskim. Innych kandydatów nie widać. Będzie więc tylko jedna tura wyborów.

Obaj panowie mają swoje wady i zalety. Do zalet obecnego burmistrza Zygmunta Siarkiewicza już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Osoba bardzo komunikatywna, posiadająca niewątpliwy dar wymowy, łatwo nawiązująca kontakty. Kandydat na burmistrza Mariusz Maciejewski z pewnością nie jest tak elokwentny i wygadany, ale moim zdaniem potrafi być bardziej konkretny. Pamiętajmy, że burmistrz nie jest od przecinania wstęg i uczestniczenia w różnego rodzaju uroczystościach a od rozwiązywania  problemów. Widzę  konieczność zmian w naszym mieście. Nie jest bowiem z Barlinkiem aż tak dobrze, jakby to wyglądało. Systematycznie spada liczba mieszkańców miasta, młodzi ludzie, nie widząc jakichkolwiek perspektyw zostają po studiach w dużych ośrodkach akademickich. Miasto uzależniło się od jednej firmy Barlinek  Inwestycje,   w przypadku gdyby  padła, byłby to wyrok na nas wszystkich. Nie ma klimatu do inwestowania. Firmy, które rozpoczynały u nas swoją działalność gospodarczą przenoszą się do innych miast, czego najlepszym przykładem jest Prignitz w Lipianach. Dopiero ostatnio zaczęliśmy wykorzystywać fundusze unijne. Wcześniej było z tym bardzo źle.  Może rzeczywiście czas na zmiany.

Andrzej  Rudnicki
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka