Piaskownica zamiast boiska
Modernizacja stadionu miejskiego
Wiadomo już na pewno, że trzecioligowa POGOŃ nie rozpocznie
wiosennej rundy rozgrywkowej na stadionie przy ul. Sportowej. Co
gorsze – mało prawdopodobne jest, aby barlineccy kibice mogli
zobaczyć swoich pupili na tym obiekcie jeszcze do końca sezonu
2010/2011. Bardzo szumnie reklamowany remont ruszył z dużym
opóźnieniem i po niespełna dwóch miesiącach stanął w martwym
punkcie. Główny wykonawca robót ( firma MASTERS ze Szczecina )
wyjechał z Barlinka, a wejścia - na chyba największą w województwie
zachodniopomorskim piaskownicę – pilnuje obecnie firma ochroniarska
wspólnie z nieruchomym na wjeździe walcem. Zawieszona obok tablica
informuje: „Termin zakończenia robót – 31 stycznia 2011 roku.”
O tym,
że Barlinek rozkochany jest w piłce nożnej, nie trzeba chyba nikogo
przekonywać. W powojennej historii naszego miasta dyscyplina ta
zapisała się na stałe w życiu społecznym jego mieszkańców, którzy
zawsze tłumnie odwiedzali nie tylko stadion nad Jeziorem
Barlineckim. Do końca lat osiemdziesiątych minionego stulecia
obiektem tym gospodarzyły Zakłady Urządzeń Okrętowych BOMET, a od
tamtej pory obowiązek utrzymaniu tego majątku w należytym stanie
spoczywa na Gminie Barlinek. Takie bowiem standartowe zadanie
samorządowe mają przypisane wszystkie gminy i miasta w całej Polsce.

Starsi
kibice pamiętają zapewne początek lat siedemdziesiątych, kiedy to z
inicjatywy prezesa Bronisława Bagińskiego wyremontowano od podstaw
obiekt piłkarski. Spełniał on ówczesne wymogi UEFA do rozgrywania
międzynarodowych meczy młodzieżowych, które niebawem zagościły na
ul. Sportowej. Potem po jego zkomunalizowaniu nie było już tak
kwieciście i różowo.
Na
reprezentacyjny, sportowy obiekt Barlinka zawsze brakowało pieniędzy
w kasie gminnej. Doraźna wymiana połamanych desek w ławkach,
jednorazowa renowacja murawy, czy ustawienie dwóch masywnych budek
metalowych, w żaden sposób nie rozwiązywały narastającego problemu.
Ponadto w Miejskim Klubie Sportowym POGOŃ co rusz dochodziło do
zmiany zarządu, co skutkowało miernymi wynikami na boisku. Po
spadku z trzeciej ligi w 1992 roku ( poziom pomiędzy obecną II i
III ), degradacji ulegał uroczy stadion nad jeziorem. Niszczało
także boisko treningowe w lesie. Coraz rzadziej zaglądali tam
klubowi piłkarze, aż w końcu plac ten opustoszał. Tak naprawdę to
nie do końca. Zajeżdżają tam teraz fani Roberta Kubicy i urządzają
sobie samochodowe rodeo.
Lata
mijały, miejscowej ludności zauroczenie futbolem nie mijało, a POGOŃ
błąkała się po IV lidze. Natomiast temat remontu stadionu i budowy
drugiego boiska wracał co cztery lata jesienią. Cyklicznie z
„ratusza” przy ul. Niepodległości docierały sygnały, że problem ten
doczeka się nareszcie pomyślnego rozwiązania. Nie inaczej było
także przed ostatnimi wyborami.
W
październiku 2006 roku burmistrz Miasta i Gminy Barlinek wydał
sprawozdanie za okres kadencyjny 2002 – 2006. Biuletyn ten kończy
się wystąpieniem Zygmunta Siarkiewicza pt. NASZA PRZYSZŁOŚĆ. Odezwę
do mieszkańców rozpoczynają słowa, cyt. „Kończąc moje sprawozdanie
z czteroletniej kadencji chciałbym przedstawić Państwu nasze
zamierzenia na najbliższą przyszłość.” Potem wypowiedź włodarza
miasta odnosi się do tematyki gospodarczej i inwestycyjnej. Nie
trudno zatem zgadnąć, że kolejne sukcesy dotyczyć będą również
infrastruktury przy ul. Sportowej 1. Ujęte zostało to stwierdzeniem,
cyt. „Wypoczynek, czas wolny mieszkańców oraz sprawy rekreacji i
sportu były dla nas zawsze ważne. Dlatego zmodernizujemy stadion
miejski oraz wybudujemy nowe boisko przy gimnazjum na ul. Leśnej.”
Nie będziemy dociekali, czemu burmistrz Siarkiewicz wypowiada się w
liczbie mnogiej. Zostawimy też szkolnego „orlika”, takiego samego,
jakiego starosta Andrzej Potyra zafundował nam wcześniej na ul.
Szosowej. I zrobił to z dużo skromniejszym, osobistym zachwytem.
Nasze rozważania dalej zostaną przy boisku POGONI.
Bo nie
kto inny, a właśnie klub dał bodźca urzędnikom, aby sprawa w
końcu ruszyła z miejsca. Już przed dwoma laty były pierwsze sygnały,
że w POGONI zaczęło iść ku lepszemu. Na ul. Sportową tłumniej
zaczęli ponownie przychodzić kibice, coraz głośniej mówiono tam o
awansie. Niestety - stary obiekt wciąż podupadał i Zachodniopomorski
Związek Piłki Nożnej tylko warunkowo pozwolił rozgrywać na nim
spotkania w IV lidze. A po każdej kolejce ligowej POGOŃ dopisywała
sobie 3 punkty. Na koniec 2009 roku było już wiadomo, że tylko
nieprzewidziany kataklizm może pozbawić ją upragnionego sukcesu.
Będzie grała w III lidze - ale gdzie i na jakim boisku ???

W
magistracie zaczęto w końcu traktować remont poważnie. Rozpisano
konkurs na projekt, w którym zwyciężyła koncepcja z bieżnią i
innymi urządzeniami lekkoatletycznymi. Rozwiązanie takie nie do
końca podobało się klubowi, ale to nie on był strategicznym
inwestorem. Jak już wcześniej nadmieniliśmy, o wszystkim
decydowała Gmina Barlinek, której najważniejszym przedstawicielem na
obecny czas jest burmistrz Siarkiewicz. Zapadła też druga
strategiczna decyzja, powierzająca wykonanie prac szczecińskiej
firmie MASTERS. Miały one ruszyć 01 czerwca br., ale jeszcze w
środę 09 czerwca POGOŃ zagrała na ul. Sportowej z GWARDIĄ Koszalin.
W tym dniu – pierwszy raz od niepamiętnych czasów – władza
zafundowała kibicom grochówkę z przewodnią myślą o .... gościach.
Jednak przy garze ze strawą nielicznie kręcili się tylko miejscowi.
Następnego dnia na bramie wjazdowej powieszono tablicę „PLAC
BUDOWY”. Gdyby jej nie było, jeszcze długo przechodnie
pozostawaliby w nieświadomości. Ale po paru tygodniach pojawił się
nareszcie spychacz, który zerwał starą murawę. Przez następny
miesiąc wywoził ją dla własnych potrzeb miejscowy przedsiębiorca.
Taki właśnie obrazek z początku sierpnia pokazała KRONIKA
szczecińskiej telewizji, która doniosła o stadionowej inwestycji.
Potem
- jeszcze w sierpniu - kilkanaście ciężarówek zwoziło na stadion
piasek z Krzynki. Poziom całego boiska podnosił się z dnia na
dzień, osiągając pułap wyższy od poprzedniego o ok. 70 cm. Tempo
wzrostu nowej nawierzchni przypominało prędkość ostatnich osiągnięć
piłkarzy POGONI. Taki gaz robót przyprawiał postronnych
podglądaczy o podziw, a najbardziej zainteresowanym dawał nikłą
nadzieję na dotrzymanie terminu. Jednak bardzo szybko prysła ona jak
przysłowiowa bańka mydlana. Na początku września ciężki sprzęt
wyjechał. Pozostał walec, który równał piaskownicę wzdłuż i wszerz.
W końcu i on się zmęczył. Stanął przy wjeździe i do dzisiaj służy
za straszaka.
Tak
samo jest obecnie, a nieudolną modernizacją stadionu zainteresowała
się już prasa regionalna. W treści artykułu „Marzenia o boisku”,
zamieszczonym w „Kurierze Szczecińskim” 13 października br., można
poznać opinię na temat zaistniałej sytuacji dwóch najbardziej
odpowiedzialnych stron – wykonawcy i inwestora. Za zgodą autora tej
publikacji, Łukasza Parola, przybliżamy zawarte tam wyjaśnienia ich
przedstawicieli.
„ –
Odstąpiliśmy od umowy, bo projekt architektoniczny nie znajdował
odzwierciedlenia w rzeczywistości. O co chodzi? Jest wyraźnie
zapisane, że projekt nie koliduje ze środowiskiem naturalnym.
Tymczasem pierwszy pomiar geodezyjny pokazał, że jest zupełnie
inaczej. Z tego badania terenu wyszło, że rosnący z prawej strony (
patrząc od jeziora ) jesion będzie znajdował się w środku trybun. Z
drugiej strony, czyli od ulicy, rośnie 15 kasztanowców, a mur
oporowy zaprojektowano 30 cm od pnia drzew. Dla nas te niespodzianki
okazały się naprawdę sporymi problemami. Bo w razie uszkodzenia
drzew, a jeszcze gorzej – w razie wypadku, czy powalenia
spowodowanego wykonaniem prac zgodnie z projektem, to właśnie nasza
firma poniosłaby konsekwencje. Nie zgodziliśmy się na takie ryzyko
i po kilku spotkaniach, podczas których nie udało się znaleźć
korzystnego dla wszystkich rozwiązania, odstąpiliśmy od umowy. Nie
wiem, co dalej dzieje się na stadionie w Barlinku.” – tłumaczył
Krzysztof Smutek z firmy MASTERS.
Z
kolei w imieniu inwestora, czyli Urzędu Miejskiego w Barlinku,
kierownik referatu inwestycji, Janusz Zubyk wyjaśnił: „- Sprawą
zajęli się nasi prawnicy. W najbliższych dniach poznamy ich opinię i
wtedy podejmiemy określone kroki. Być może to my odstąpimy od
umowy, ale może być też tak, że spróbujemy raz jeszcze dojść do
porozumienia z firmą MASTERS. Według mojej wiedzy, „problem drzew”
nie istnieje. Spotkaliśmy się z projektantem, który określił sposób
realizacji inwestycji. Od samego początku mieliśmy zastrzeżenia do
wykonawcy, szczególnie do tempa robót. Można było odnieść wrażenie,
że zwycięzca naszego przetargu ma po prostu problem z
podwykonawcami. Nawet gdybyśmy rozpisali nowy przetarg, jest jeszcze
szansa zmieścić się w wyznaczonym terminie. Gdyby miało nastąpić
opóźnienie, zwrócimy się do marszałka województwa z prośbą o pomoc.
Nie przesądzajmy jeszcze jednak żadnego rozwiązania.”
W tym
miejscu musimy dopowiedzieć, że modernizacja stadionu ma kosztować
6,8 mln złotych, z czego ponad 2,0 mln ma pochodzić z funduszy
europejskich. Przy istniejącym obecnie stanie rzeczy nie można zatem
wykluczyć sytuacji, że pieniądze te mogą po prostu przepaść.
Wracając natomiast do powyższych wyjaśnień, które z nich jest
bliższe prawdzie ? - nie będziemy tego rozstrzygać. Trudno bowiem
negować zaistniałe fakty opuszczania budowy przez podwykonawców, jak
i zabójcze zjawisko obciętych korzeni kasztanowców oraz wycinki ich
dorodnych gałęzi w obawie przed powaleniem. Można by też dużo
dyskutować nad tym, czy zwożenie na ul. Sportową tysięcy ton piasku
było najlepszym i koniecznym rozwiązaniem ? Te i inne oceny związane
z remontem stadionu, pozostawiamy już samym Czytelnikom.
A póki
co – nasza władza samorządowa odziedziczy po tej kadencji problem,
który dawno już powinien pójść w zapomnienie. Przyszłość, określona
przez burmistrza Siarkiewicza jako „najbliższa”, okazała się czasem
bardzo odległym. Trudno zatem nie ocenić to popularnym w Barlinku
zwrotem – To mnie rusza !!! Ale najbardziej poruszonymi,
zmartwionymi są obecnie zawodnicy i działacze POGONI, którzy chyba
jeszcze długo zdani będą na piłkarską banicję.
mija
foto.A.Ligenza
|