Historia Woldenberczyków wciąż żywa

26 września br. w  Dziedzicach odbyły się uroczystości związane z odnowieniem miejsca pamięci poległych tu w ostatnich dniach II wojny światowej, jeńców Woldenbergu. Wzięli w nim udział przedstawiciele Rodzin Woldenberczyków, dyrektorka Muzeum Woldenberczyków z Dobiegniewa, uczniowie Publicznego Gimnazjum nr 1 w Barlinku wraz z opiekunami, samorządowcy oraz wielu mieszkańców Dziedzic i Barlinka.

Po uroczystej Mszy świętej w miejscowym Kościele wszyscy udali się na cmentarz, gdzie na świeżo odrestaurowanej mogile Woldenberczyków złożono kwiaty. Potem odbyło się otwarcie i zwiedzanie nowych izb muzealnych w siedzibie Stowarzyszenia Przyjaciół Dziedzic. Gimnazjaliści na ten dzień przygotowali program historyczno-artystyczny, a chór „Retro” pod kierownictwem Ryszarda Bernackiego pięknie zaśpiewał kilka pieśni na patriotyczną nutę. Nawet grupka przedszkolaków ( bo w gmachu byłej szkoły jest przedszkole społeczne) też miała coś do powiedzenia jako mali Polacy. Tego dnia dziedzickie muzeum wzbogaciło się o kilka eksponatów-między innymi o miskę-talerz skradziony przez jeńca  z kasyna, gdzie stołowali się oficerowie niemieccy. Przywiózł ją i podarował Pan Zbigniew Molski, syn jeńca Henryka Molskiego.

Opowiedział też historię tego naczynia, początkowo ukrytego (zakopanego w ziemi) potem długo przechowywanego w tajemnicy w domu zaufanej osoby,  pewnego profesora. Potem już w rozmowie kuluarowej z p. Molskim dowiedziałam się dużo na temat życia codziennego jeńców w niewoli, o ich dbałości o sprawność fizyczną, o uprawianych sportach i organizowanych zawodach sportowych, a także o zdobywaniu wiedzy na studiach. Przecież wśród jeńców byli oficerowie rezerwy, którzy w życiu cywilnym mieli tytuły profesorów, inżynierów, lekarzy, a w obozie byli wykładowcami. Ich studentami stali się młodzi podchorążowie, którym wojna uniemożliwiła studiowanie i którzy tu otrzymali obozowe indeksy. Wiedza zdobyta w niewoli umożliwiła im  po wyzwoleniu  przyjęcie na prawdziwe uczelnie od razu na II lub III rok studiów. Poznałam tez bliżej tragiczny los podchorążego Tadeusza Starca, którego imieniem po wojnie nazwano szkołę w Dziedzicach. W pamięci współjeńców zapisał się jako bohater, który uciekał kilkanaście razy z oflagu i który zginął na skutek prowokacji.Z jego życiorysem można bliżej się zapoznać studiując materiały zgromadzone w Muzeum w Dziedzicach. Może wśród młodzieży interesującej się historią znajdzie się uczeń-przyszły maturzysta, który jako temat pracy maturalnej z j. polskiego czy historii wybierze losy jeńców wojennych w Woldenbergu?

 Z nadzieją, że historia nie ulegnie zatarciu.

                                                                                    J. Drwięga
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka