Romowie „Pod sosnami”

Zjechali 26 lipca z Pyrzyc i Szczecina i rozgościli się „Pod sosnami” zajmując pensjonat i domki obok. Nie dało się ich nie zauważyć. To ludzie o charakterystycznej urodzie, sposobie bycia i  języku. Po polsku rozmawiają dobrze, ale między sobą porozumiewają się jednym z wielu dialektów romskich. Ich pobyt związany był nie tylko z wypoczynkiem, ale też z warsztatami, zaplanowanymi w ubiegłym roku przez stowarzyszenie Romów „Patra” i TMB. W każdym dniu wieczorem zespół „Cierchaj” prowadzony przez Zygmunta Tabaczyka odbywał na scenie próby, a ich granie i śpiew zwabiały ludzi, którzy nie tylko słuchali, ale też tańczyli i śpiewali, dając się ponieść romskiej muzyce. Warsztaty malarskie odbywały się przed południem, by również członkowie zespołu mogli w nich uczestniczyć. Przygotowując się do warsztatów wyczytałam, że „osobliwością cygańskiego folkloru jest całkowity niemal brak jakichkolwiek przejawów sztuk plastycznych”. Nie zgadzam się z tym, bo czyż nie świadczą o talencie plastycznym Cyganów malowane wozy, stroje i ozdoby? To też twórczość plastyczna.

Warsztaty miały na celu utrwalanie tradycji romskich. Prowokowałam więc malowanie tego, co pamiętają, nie narzucając konkretnych tematów, a starając się zachować ich naiwność i autentyczność. Malowali różnymi technikami, ale najbardziej podobały mi się suche pastele. Od babci do wnuków, próbowali wszyscy. Jedni się bawili, inni tworzyli z wielkim zaangażowaniem obrazy z taborami, końmi (wszak to Lowarowie), ogniskami, Cygankami... Jest też obraz z zakochanym Cyganem grającym na gitarze przy księżycu, Cyganka zaklęta w drzewo, piękne barlineckie jezioro z łabędziami...

Romowie są ludźmi otwartymi i serdecznymi, szybko więc zostałam przez nich zaakceptowana, a młodzi zwracali się do mnie „ciociu”, co ułatwiało kontakt. Prac powstało kilkadziesiąt, w tym wiele ciekawych i ładnych. Wybrane z tych i poprzednich warsztatów wystawione będą w Książnicy Pomorskiej. U nas chwilowo nie ma takiej możliwości (brak miejsca).

Uczestnicy warsztatów w wolnym czasie korzystali z plaży i jeziora, a chętni zwiedzali ciekawe miejsca w mieście i okolicy, po których oprowadzał ich niezawodny Grzegorz Przybylski. Ci, którzy do nas przyjechali (ponad 40 osób) są ze sobą skoligaceni i tworzą rodzinę wspierającą się we wszystkim. Najmłodsze trzymiesięczne dziecko było bawione i otoczone opieką przez wszystkich, a mama mogła uczestniczyć w warsztatach. Czasami nawet trudno było się zorientować, które dziecko jest czyje, bo wszyscy troszczyli się o wszystkie dzieci. Do rozmów, które z nimi prowadziłam włączali się chętnie i bez oporów opowiadali o romskiej historii, tradycjach, obyczajach, taborach, a nawet o wróżeniu, czarach, odczynianiu uroków, miłości do muzyki i koni, przyjaźniach z „gadźio” itp. Wszystko spisywałam lub nagrywałam. Świetnym gawędziarzem okazał się darzony autorytetem Zygmunt Tabaczyk. Włączył się też w rozmowy „Majori”, który przedstawił mi się jako wójt Waldemar Pawłowski, no i kobiety: seniorka Krystyna i nieco młodsze Mura i Malina. Zapewne wykorzystam ten materiał do jakichś opowieści. Nauczyłam się też kilku słów w dialekcie Lowara, np. tuzuko – łabędź; pai – jezioro, woda; kopaci – drzewo; gadźio lub gazio – inny, nie cygan. Spisałam też romskie imiona. Oto kilka z nich: Mura (jeżyna), Nunusia, Lucy, Louli, Aranka, Staczi, Maćke, Luludzia (kwiatek), Hrabia, Graufo (książę) Człokan (młotek), Poumarancz, Ferenc, Baracka, Wajda, Mondiko... Podsłuchałam jak chłopcy z uznaniem rozmawiali o królu, który jest bogaty, ma dużo złota i dwa domy. Zapytałam więc o króli szczepu Lowara (każdy szczep ma swoją dynastię królewską). Obecny mieszka w Poznaniu i nazywa się Pika Łakatosz. Poprzedni królowie z rodu Łakatoszów to Moro i Jurko (mieszkali we Wrocławiu) oraz Jouszka i Tuta ze Szczecina. Nazwisko Łakatosz przewijało się również wśród uczestników warsztatów (to potomkowie rodu królewskiego).

Tygodniowy pobyt Romów zakończył koncert zespołu „Cierchaj”, który zgromadził wielu „gadźio”. Przepiękne stroje projektowała i szyła Krystyna Tabaczyk – założycielka i prezes stowarzyszenia Romów w Pyrzycach „Patra”, osoba niezwykle uzdolniona plastycznie, prywatnie żona Zygmunta i matka trzech dorodnych synów.

Koncert sponsorowany przez Burmistrza Barlinka prowadził Ryszard Hyży, a ozdobą była mała tancerka Bianka. Nie zapomniano również o podziękowaniach dla wszystkich, którzy współpracowali ze stowarzyszeniem w czasie warsztatów. Dla mnie było to nowe doświadczenie, czas poznawania ciekawych ludzi o bogatej historii, kulturze i obyczajach, ponadto serdecznych, wrażliwych, przyjaznych i spontanicznych.

Romana Kaszczyc
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka