„Opamiętajcie się”

Zakłady Barlinek. S.A. są wizytówką naszego miasta. Jest to znak towarowy, rozpoznawalny nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Dużym zaskoczeniemdla mnie  były reklamy Barlinka we Lwowie. Jest to więc marka znana i szanowana. Nasze miasto wiele zakładom zawdzięcza. Jest to główny pracodawca w mieście i okolicy. Często też wspierają najrozmaitsze inicjatywy społeczne i obywatelskie. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ostatnie działania zarządu zakładów. W 2007r. zaczął się wielki kryzys ogarniający cały świat. Niektóre państwa odczuły go bardzo boleśnie, np. na Ukrainie w roku 2009 PKB spadło niemal 30%. Nic dziwnego, że kryzys ten dotarł także do Polski.

Wprawdzie u nas dzięki rozsądnej polityce ministra Rostowskiego nie miał aż tak strasznych konsekwencji (przypominam, że Polska jest jedynym krajem w UE, który miał dodatni wzrost gospodarczy) to spowodował wiele perturbacji na rynku. Te zawirowania miały wpływ na sytuację Barlinek. S.A. W efekcie spadła produkcja, a co za tym, zyski. Stąd też konieczne były oszczędności, cięcia itd. I to jest sytuacja normalna i do przyjęcia. Szybko jednak okazało się, że skutki kryzysu nie są aż tak bardzo dolegliwe. Można więc było zrezygnować z restrykcyjnej polityki płacowej. Niestety okazało się, że nie ma o tym mowy. Efekt był taki, że załoga zakładu zdeterminowana do końca podjęła decyzję o rozpoczęciu strajku. Do strajku nie doszło, ponieważ osiągnięto kompromis, polegający na wprowadzeniu podwyżki o 140 zł. I wszyscy powinni być zadowoleni. Niestety nie ma tak dobrze. Podwyżki owszem, ale bez premii. Efekt jest taki, że pracownicy zarabiają mniej niż przed podwyżkami. Nic też dziwnego, że rozgoryczenie załogi jest powszechne.

Staram się zrozumieć rację dyrekcji. Pamiętam, jak było ze Stocznią Szczecińską. Kiedy panowała koniunktura, wówczas zarobki w stoczni szybowały w górę, kiedy przyszło załamanie, załoga nie chciała wprowadzić d rastycznych oszczędności i w efekcie stocznia zbankrutowała. Jest tylko jedno ale. W stoczni sprzątaczka zarabiała dwa razy więcej od nauczyciela. Zarobki w Barlinek. S.A. nie są az tak szokująco wysokie. Jeżeli ciężko pracujący człowiek bierze 1200 zł wypłaty, to zgódźmy się, „szału nie ma”. Skutki powyższej polityki płacowej są takie, że rotacja w zakładach jest ogromna. Czy jest to sytuacja dobra dla zakładu? Można polemizować. Przywiązanie pracownika do zakładu odgrywa coraz większą rolę w strategiach długofalowego rozwoju. Korzyści z lojalnego pracownika znającego doskonale swój fach są trudne do przecenienia.

Tymczasem obecna polityka sprzyja sytuacji, gdzie pracę w zakładach podejmują młodzi ludzie, z góry zakładający, że jest to praca tymczasowa. W ten sposób zakład ponosi koszty szkolenia osoby, która z założenia nie ma zamiaru w nim pracować. Oczywiście niektórzy przy tak wysokim bezrobociu nie będą mieli wyjścia i zostaną na dłużej, ale pomyślmy, jaki będzie ich stosunek do pracy. Na przełomie XIX w i XX wieku  papież Leon XIII wydał jeden z najważniejszych dokumentów w nowożytnych dziejach, encyklikę „Rerum Novarum”. W tej encyklice poruszył fundamentalny temat stosunku człowieka do pracy.  Wnioski, jakie  wyciągnął, są oczywiste. Praca nie jest tylko kwestią zarobkową, jest przede wszystkim źródłem godności człowieka. Jak w tej sytuacji można mówić o godności? Dlatego apeluję do wszystkich, którzy mają wpływ na to, co się obecnie dzieje- opamiętajcie się, nie tędy droga.

                                                                                 A.Rudnicki
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka