Moje listy do….
Przed
wigilią wszyscy wypatrywali śniegu jak kania dżdżu. Mieli nadzieję,
że jak spadnie to przykryje swoją zimną, nieskalaną bielą wszystko
co, złe niesprawiedliwe i upokarzające, a małe dzieciątko zrodzone
2000 lat temu sprawi cud i naleje nam miodu w serca. Będziemy się
miłować, wybaczać, zapanuje ogólna empatia. Termin ukuty przez Paula
Vitrillo „dromologia”, a oznacza on przyspieszenie, któremu podlega
nasze życie w wyniku postępu technicznego, straci rację bytu.
Powrócimy do odręcznego pisania listów, do rozmów z przyjaciółmi nie
za pomocą esemesów, do czytania książek…
Znikną
łącza satelitarne i nie będziemy, jak to napisał A. Koziński w
„Polsce”„tak samo przeżywać pożar śmietnika na własnym osiedlu i
pożar lasów w Kalifornii.” Będziemy żyć wolniej, ale pełniej i
bezpieczniej.
Ach te
niepoprawne marzenia. Śnieg jest, ale póki co, lepiej przygotować
się na zabójcze podwyżki cen energii, która pójdzie nam w górę mimo
tego, że ceny węgla na świecie spadają, a szczyt energetyczny w
Brukseli skończył się dla nas podobno wielkim sukcesem. A wszystko
przez kryzys. Czy wy tam w górze słyszeliście o naszym wielkim,
światowym kryzysie? Pewnie tak, bo przecież trudno było nie słyszeć,
kiedy wszystkie problemy społeczne i ekonomiczne zaczyna się
tłumaczyć właśnie kryzysem. Kiedy tylko włączy się radio, albo
telewizor natychmiast atakują nas informacje o ofiarach kryzysu.
Ostatnio słyszałam, że król Belgii nie śpi po nocach, bo państwo mu
się prawdopodobnie rozpadnie. Doda to się tak wystraszyła, że
„zeszła” się z Majdanem i podobno będą jakiś wspólny biznes
zakładać. Posłowie
PSL-u
szukając ratunku zajęli się (zamiast swoim KRUSEM) aktorami i
wymyślili dla nich ustawę: aktorzy muszą być wykształceni właściwie
i pozdawać wszystkie odpowiednie egzaminy, żeby móc grać. Myślę, że
to mogłoby pomóc w kryzysie wykładowcom uczelni aktorskich. Recesja
puka do drzwi, rynek pracy się trzęsie, a korupcja kwitnie jak bez w
maju. U nas w tym roku po raz pierwszy nie było na Wigilii karpia, a
wiesz, dlaczego? Dobra skończmy z tym kryzysem.
Pamiętasz jak ci powiedziałam, że najlepiej rozmyśla mi się podczas
mycia garów przy zlewie. Słychać tylko szum wody i szuranie gąbki.
Pewnego dnia bez sentymentów, w ramach oszczędności wkroczyłeś do
akcji i przejąłeś tę niewdzięczną funkcję udoskonalając ja w sposób
zapobiegający nadmiernemu zużyciu wody.
Prawdę
mówiąc specjalnie mnie to nie zdenerwowało. Powiedziałabym, że
wprost przeciwnie.
Teraz
wróciłam do tej czynności – nie gniewaj się, ale po mojemu. Zużywam
hektolitry wody i rozmawiam z tobą, a czasem nawet się kłócę.
Szczególnie zła byłam przed świętami, kiedy wystawałam przy zlewie
dłużej niż zwykle i w ogóle miałam kupę roboty, a ty śmigałeś po
niebieskich łąkach i stroiłeś gitarę przed Sylwestrem zamiast mi
pomagać. Znów zaczęłam czytać pamiętnik. Wspominam. Staram się
„ocalić od zapomnienia” (to Gałczyński, pamiętasz) nasz wspólny „tamten”czas.
Ale jak ja mam go zachować w dobrej pamięci, kiedy zewsząd słyszę,
że żyłam w koszmarze, że produkowano wtedy same buble, że półki
były kompletnie puste i że byliśmy durni, bo wierzyliśmy durnym
rządom. Oglądam stare Kroniki PRL-u, rejestruje kuriozalne sytuacje
i przyznaję rację, bo tak bywało. Za kilkadziesiąt lat inne
pokolenie będzie pokazywać kabaretowe sceny w sejmie, „akcje
samolotowe” naszych przywódców, seks-afery i całą masę innych
„przypadków”. Chcę wierzyć, że nie wyszydzą i nie będą próbowali
wykreślić z historii wszystkiego i wszystkich z „tych” czasów.
Na
zakończenie tego „kryzysowego” listu chcę ci przytoczyć słowa
ks.Józefa Tischnera zapytanego skąd radość z narodzin Jezusa skoro
wiadomo, że człowiek rodzi się dla bólu i dla śmierci: „Zyjemy
dzisiaj jako spadkobiercy dwóch wielkich metafor losu ludzkiego.
Jedna
metafora zakorzeniona jest w Grecji, to opowieść o losie Edypa.
W
antyku bohater jakby z góry jest obarczony winą nie do zmazania. W
Grecji, więc dziecko rodziło się dla świata pozbawionego nadziei.
Druga
metafora wywodząca się z tradycji judejskiej, to metafora losu
Abrahama i Izaaka. Ciało Abrahama od samego początku jest nosicielem
obietnicy. Obietnicy, że zbawienie przychodzi przez ciało.
Narodzenie człowieka jest jednocześnie narodzeniem nadziei.”
Zapraszam wiec tę nadzieję do naszego domu i niech pozostanie z nami
na dobre i na złe.
Twoja E.
|