Co dalej ze szpitalami?
Prezydent Lech Kaczyński wetując ustawę o komercjalizacji szpitali
zahamował proces ich przekształceń w spółki prawa handlowego. Czy to
dobrze czy źle?
Odpowiedź jest bardzo skomplikowana. Z jednej strony patrząc jak
dzisiaj ten system funkcjonuje można się zastanawiać jak jest to
możliwe, że jedne szpitale wypracowują zyski, drugie zadłużają się
na niebotyczne kwoty. Skoro jest możliwe funkcjonowanie jednego
szpitalu bez zadłużenia to nie ma żadnego powodu aby nie było to
możliwe w innym szpitalu. Problem więc tkwi nie w braku pieniędzy
tylko w zarządzaniu. Dotychczas szpitale zadłużając się były
przekonane, że rząd nie mając wyjścia kolejny raz przeprowadzi
operację oddłużania. I jak dotychczas rzeczywiście tak się działo.
Okazało się, że to droga do- nikąd. Szpitale na drugi dzień po
oddłużeniu zaciągały nowe długi i tak wkoło Macieju. Z tego powodu
przekształcenia, które chce wprowadzić rząd wydają się sensowne. Z
drugiej jednak strony te przekształcenia na co zwrócił uwagę
prezydent mogą doprowadzić do prywatyzacji szpitali. I z tym część
społeczeństwa wiąże pewne obawy. Czy słusznie czy nie?
Trudno
jest na to pytanie odpowiedzieć. Jest jednak pewne, że te obawy mają
charakter obiektywny. To znaczy, że istnieją i nie można ich
lekceważyć. Zastanówmy się bliżej co dla nas mogą oznaczać
przekształcenia, które próbuje wprowadzić minister Kopacz. Jasne
jest, że obawy dotyczące sytuacji, w której szpital odmówi
hospitalizacji konkretnej osoby są bardzo rozpowszechnione.
Tłumaczenie rządu, że przecież za nasz pobyt w szpitalu i tak płaci
Narodowy Fundusz Zdrowia nie do końca wszystkich przekonuje. Ich
rozumowanie jest bardzo logiczne. Skoro szpital będzie miał
zarabiać, to jest możliwa sytuacja, że przypadki kłopotliwe
wymagające dużych nakładów finansowych będzie próbował redukować do
minimum. Rzeczywiście z stwierdzeniem, że szpital nie jest od
zarabiania pieniędzy, a od ratowania życia ludzkiego, trudno się nie
zgodzić. Ministerstwo tłumaczy, że przecież komercjalizacja nie
oznacza prywatyzacji tylko przejęcie szpitali (ich własności) przez
samorządy, konkretnie powiaty. A przecież władze samorządowe w
własnym interesie będą się starały, aby szpitale funkcjonowały jak
najlepiej. Zgoda. Tylko, że już od dawna za funkcjonowanie szpitali
odpowiadają samorządy i różnie z tym bywa. W naszym powiecie widać
jak to wygląda. O ile szpital w Barlinku jakoś sobie radzi to ze
szpitalem w Dębnie nie jest najlepiej. Dzięki staraniom starostwa i
tam sytuacja się poprawia, ale widać, że przejęcie szpitali przez
samorządy nie będzie wcale takie bezbolesne. Czy jednak jest jakieś
inne wyjście z sytuacji? Otóż wydaje się, że nie ma. Z pewnością to
samorządy działające na miejscu będą miały największe możliwości
uzdrowienia polskiej Służby Zdrowia, działając zresztą we własnym
dobrze pojętym interesie. Bo po jakimś nie daj Boże wypadku, gdzie
będą się leczyć nasi włodarze miasta i powiatu? Odpowiedź jest
oczywista.
Z
własnego podwórka. Prośba lub raczej sugestia, aby przenieść punkt
pobierania krwi na parter Ośrodka Zdrowia . Wejście na drugie
piętro, to dla niektórych szczególnie starszych i schorowanych
wyczyn wręcz karkołomny. Rozumiem, że to nie jest proste. Ale
przecież korzyści z takiego umiejscowienia tej ważnej instytucji
byłyby niebagatelne. Jeżeli nie da się w całości to przynajmniej
zrobić punkt na parterze, gdzie osoby starsze mogłyby przekazać i
odebrać wyniki badań. Na pewno byłoby to duże ułatwienie.
Andrzej Rudnicki
|