Moje listy do…. 

Twoje zdjęcie stoi na komodzie. Właściwie to mam je cały czas przed oczami. Podchodzę, patrzę i ciągle mam jakieś nieodparte wrażenie, że to tylko sen, że zaraz wejdziesz np. z próby chóru i spytasz, co będziemy jeść na kolację. Prawie 40 lat tak bliskiego bycia ze sobą i nagle ciach

- puste miejsce. 1 listopada zaniesiemy ci kwiaty, zapalimy świeczki, a potem wrócimy do domu i… chyba jeszcze nie będziemy wspominać.

Cmentarz jest piękny jesienią. Aż nie chce się sprzątać liści takie są kolorowe i ciepłe.

Kilka dni temu świętowaliśmy Dzień Edukacji, tzn. kto świętował to świętował. Spotkałam panią Lodzię wiesz tę od „Uśmiechów.”

Była rozżalona. Tyle pokoleń wrażliwców wychowała, tyloma wiązankami kwiatów ją obdarowywano… kiedyś. Podobno była jakaś akademia, nawet bankiet. A teraz, co na boczny tor.   Zastanawiałam się, ale teraz już wiem, dlaczego tak nie lubię słowa „emeryt” i „wdowa”. Dlaczego kojarzą mi się tak negatywnie.

To są określenia, które odstawiają cię na boczny tor i choćbyś nie wiem jak się starał już na główne torowisko się nie wepchniesz.

Pamiętasz jak czytałam ci fragmenty „Wojny polsko – ruskiej.” Doroty Masłowskiej. Byłeś dość zdegustowany językiem tej książki. Ja również miałam mieszane uczucia nawet po przeczytaniu kolejnych pozycji tej autorki. Teraz czytam w „Dzienniku” wywiad z nią i jestem w szoku, takim pozytywnym. To młoda, piekielnie zdolna i nietuzinkowa osoba, tym bardziej się cieszę, że ma takie normalne, (ha! dla mnie normalne)

 arcyciekawe przemyślenia na temat naszej historii z wojenną traumą

w tle, na temat naszej kultury i naszej paskudnej mentalności.

„Ciągle czytam stare książki, oglądam stare filmy i tęsknię do piękna, prostoty, do nieistnienia na świecie plastiku”. Ja też.

„Myślę, że internet jest soczewką, gdzie nienawiść może jest trochę wybałuszona, ale jak najbardziej prawdziwa. Ludzie korzystając z anonimowości i braku twarzy, ulegają swoim najczystszym odruchom. (…) Trudno nie myśleć, że jeśli ludzie są w stanie generować takie fale wendety, pogardy, chęci demaskowania, to przecież ta agresja jest zawsze rewersem lęku, niepokoju, nieszczęścia, frustracji.”

Czy młoda przecież Masłowska jest jakimś dziwolągiem w tym zwariowanym świecie? Czy też się kiedyś złamie?  Póki co, coraz więcej bynajmniej nie serialowych nazwisk pojawia się w reklamach i kretyńskich „szołach”. Z jednej strony to niby normalne, że ktoś chce zarobić jakieś (sic!) pieniądze, ale z drugiej strony to jest właśnie proces, którego się obawiają ludzie oczekujący od kultury czegoś więcej niż taniej rozrywki. To jest proces, do którego niestety powoli się przyzwyczajamy i który – nie protestując – w jakimś sensie akceptujemy. Pani Masłowska na razie dzielnie sekunduje naszym wiekowym inteligentom oburzającym się na skundlenie społeczeństwa i czasów w jakich żyjemy. Ale wymrą inteligenci – giganci i będzie tak jak z tymi cukierkami: jeśli nie dajesz ich dziecku od urodzenia to nigdy za nimi nie zatęsknią.„Bóg Honor Ojczyzna”- kosmiczny slogan dla babć i dziadków stojących nad grobem.

 Zabiorą go ze sobą na drugą stronę. Zostanie wyścig szczurów, depresje i psychoanalizy. Zostanie sterylne, różowe (dlaczego różowe u diabła!) i plastikowe nic. A ja, gdzie ja jestem, w którym miejscu?

Cholera, chyba wyjrzę przez okno, taka piękna jesień. „Pod drzewami leży kobierzec utkany ze złotych liści” To zdanie wymyśliła przed laty

moja mama; dostałam za nie 5 z polskiego. Dzisiaj taki banał  by nie przeszedł. Patrzę więc na świat za oknem. „Ostrzygli” naszego orzecha, ale mamy za to piękny widok na deltę. Srebrne, babie lato  siadło mi na nosie razem z biedronką, których jest w tym roku okropnie dużo. Podobno przyleciały do nas z Ameryki tak jak słynna swego czasu peerelowska stonka. A przepiękne, kolorowe liście wirują, radują oczy miłośników banału, tylko czekać jak ktoś ogłosi, że Pan Bóg zatrudnia kiepskiego malarza, który wcale się nie rozwija tylko epatuje świat przeterminowanym, staromodnym pięknem. A liście kręcą piruety wokół swoich drzew, oszukują kolorami, żeby w końcu upaść na ziemię i co? I zgnić. Postrzępiony ten list jak wierzby pod naszym oknem. Strzępy myśli, dygresji, rozmyślań i domyślań. Piszę to, aby dać ci do przemyślenia to i owo, a wysyłam to wszystko na liściu ze złotego, maminego kobierca.

                                      Twoja E.

P.s. Się dokonało! Po roku katorżniczej pracy całego chóru pod batutą Ireneusza Zagaty oratorium „Miłosierdzie Boże” wybrzmiało w Kościele p.w. NSNMP w 30 rocznicę wyboru naszego papieża Jana Pawła II, poruszyło niejedno serce, zachwyciło i zadziwiło: że u nas że przez nas i że dla nas.

Pamiętasz jak pisałam, że będzie to zapewne największe wydarzenie kulturalne jubileuszowego roku. I było.

                                                                                               E.
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka