Co w trawie piszczy...
Jesień
pięknie powitała nas ciepłym słońcem, złotem i pomarańczami.
Barlinek rozkwita. O obwodnicy echa ucichły...toczą się prace nad
projektami, przetargami itp. Nasze miasto żyje pełnią...ale za tym
wszystkim idzie również zwiększony ruch na drogach, tłok, smród i
hałas. Zawsze przedstawiałam moim znajomym nasz Barlinek jako ciche
spokojne miejsce...i tu konfrontacja pod czas spaceru w godzinach
popołudniowych. Sznury aut, tłumy na chodnikach...to co zobaczyli
trochę różniło się od moich „obrazów” przekazywanych podczas
opowiadań.
Wzmożony ruch na drogach to jedno...ale sposób jazdy kierowców to
materiał na wiele artykułów o zabarwieniu nawet kryminalnych
opowieści. Ostatnio na obiektyw wzięto kierowców ciężarówek i
tirów. W ostatnim czasie są oni coraz częściej negatywnymi
bohaterami kolizji i wypadków drogowych. Niegdyś dwa tiry zgniotły
samochód osobowy, tu obyło się bez ofiar śmiertelnych, choć wypadek
wyglądał strasznie. Niedawno „przejechały” rowerzystę w Jedlicach i
tu padła najwyższa cena – życie.
Duże
auto to zmora naszych dróg, tym bardziej, że kierowcy bardzo często
jeżdżą przeładowani, a w zasadzie mało, który w ogóle wjeżdża na
wagę. Łamane są przepisy. Doskonale o tym wie Wojewódzki Inspektorat
Transportu Drogowego w Szczecinie, który tylko w tym roku wystawił
kary na kwotę 150 tysięcy złotych i ponad 500 kontroli, a mimo to
przepisy nadal są bezkarnie łamane. Może warto pomyśleć o bardziej
surowych karach i to nie tylko finansowych. Przeładowana ciężarówka,
a za jej kierownicą nieodpowiedzialny kierowca bez wyobraźni, to
ogromne zagrożenie dla pieszych, rowerzystów oraz innych pojazdów na
drodze.
Wspomnę jeszcze tylko, iż nasze drogi wymagają solidnego remontu,
górki, dołki i koleiny tylko utrudniają ruch po naszych barlineckich
drogach...a i kierowcy aut osobowych nie są tacy święci, często
łamią przepisy i wcześniej czy później zawsze dochodzi do kolizji,
wypadku...gdzie w najlepszym wypadku zniszczy się tylko auto...to
rzecz materialna. Zdrowia i życie nie można wrócić za żadne
pieniądze.
A
teraz z innej beczki... bardzo cieszę się, że moja krótka wzmianka
zawarta w poprzednim felietonie „Co w trawie piszczy...” została
przez państwa przyjęta. Dziękujemy bardzo za artykuły i zapraszamy
wszystkich mieszkańców do pisania o tym co was cieszy, boli, czym
chcielibyście się podzielić z nami.
ulf
|