A gdzie byli rodzice...?

Niedzielne popołudnie dla jednych leniwe, beztroskie, a dla innych stresujące i „pracowite”. W niedzielę 10. sierpnia około godziny 16 w okolicach ulicy Fabrycznej właściciel jednej z firm powiadomił policję iż w jego budynku gospodarczym w tylniej ścianie wykuta jest dziura. Gdy policja przyjechała na miejsce zastała niespodziankę. Wewnątrz budynku byli jeszcze sprawcy włamania – przyłapano ich przy „pracy”.  Sprawcami „włamu” okazali się trzej nieletni Radosław M.  l.12, Jarosław D. l. 13 oraz Krystian B. Chłopcy wykuli dziurę w ścianie, przez którą dostali się do środka, aby wykraść znajdujący się tam złom. Wykuwania ściany dokonywali chyba w nocy, bo za dnia nie było w tym rejonie żadnych działań, a nocą faktycznie psy ujadały i to te najbardziej spokojne jak suczka Sonia. Coś musiało się dziać, ale gdy spoglądałam przez okno nikt nie kręcił się po podwórku ani ulicy. A ona wyczuła, że coś się tam dzieje.

W pomieszczeniu tym właściciel gromadził złom. Miał go tam ok. 8 ton oraz nowe akumulatory przeznaczone na sprzedaż. Teraz chłopcy staną przed Sądem Rodzinnym i Nieletnich w Myśliborzu .Dopowiem tylko jeszcze, iż to był wstrząsający widok widzieć takie dzieci w kajdankach, pakowane do radiowozów. Ciekawe gdzie w tym czasie byli ich rodzice. Taki sposób spędzania sobotnich nocy i niedzielnych popołudni to jakiś nowy sposób spędzania wolnego czasu.

 

Bo w tej okolicy bardzo często młodzi chłopcy starają się ukraść kawałek żelastwa aby go potem sprzedać.

Za moich czasów (ale to zabrzmiało, jak bym miała z 60 lat ) dzieci lub młodzież „kradły” jedynie jabłka albo inne owoce od sąsiada a i za to dostawało się bardzo dużą burę a nie raz  i lanie od rodziców.

                                                                             tekst i foto: ulf
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka