Co w trawie piszczy...
Przyszła wiosna, świat się zazielenił... aż żyć się chce. Barlinek
uznawany jest za miasteczko turystyczne, szczycimy się tym, ale czy
jest nim naprawdę? Wiadomym faktem jest, że w okresie letnim nasz
Barlinek wypełniony jest turystami, jak duża jest ich ilość mogą
świadczyć nowe hotele i pensjonaty, które w ostatnim czasie wyrosły
u nas jak grzyby po deszczu. A na pewno przed ich budową
przeprowadzane były liczne kalkulacje oraz sprawdzane
zapotrzebowanie. Już dziś należałoby pomyśleć o atrakcjach dla gości
i zapewnieniu im bezpieczeństwa. Priorytetową sprawą powinien być
park „Delty”, w którym w okresie letnim często przesiaduje młodzież
nie tylko spożywająca alkohol i zachowująca się w sposób
(najdelikatniej mówiąc) nieodpowiedni (większy artykuł o „Delcie”
był we wcześniejszym numerze).
Teraz
tak może z innej beczki, ale w sprawie w jakiś sposób dotykającej
tematu turystyki. Chodzi mianowicie to Barlineckie Lato Teatralne,
które w tym roku będzie trwało zaledwie trzy dni. Z początku z
niedowierzaniem czytałam taki zapis w kalendarzu imprez, a jednak to
fakt. A co jeszcze najśmieszniejsze w całej tej imprezie gubi się
pierwotny sens tych spotkań, które przez XV lat były sztampową
imprezą letnią w naszym mieście. Bo w tym roku nie będą
najważniejsze teatry, ich integracja, wspólne warsztaty a nawet mam
wrażenie, że wykorzystuje się tą imprezę do pomocy, przy takich
„ważnych” wydarzeniach jak odsłonięcie zegara, czy montowanie kafli
ceramicznych. Całkowicie ktoś chce zmienić ideę tego festiwalu.
Pamiętam jeszcze jak rok temu dyr. BOK – u zapewniała, że to będzie
nasza impreza i będziemy jako teatr organizujący decydowali lub choć
współdecydowali o całości imprezy czyli kogo zaprosimy, pod jakim
tytułem będzie to lato. Ale widać obiecanki cacanki... do dnia
dzisiejszego nie było żadnego spotkania a jeszcze skrócono „święto
teatru” do trzech dni bez wiedzy osób zainteresowanych. Może warto
się zastanowić nad tym, bo ta impreza jest robiona siłą
wolontariatu, teatr Wiatrak czuwa nad wszystkim. Nie wyobrażam sobie
BLT trzydniowego, dla mnie traci ono sens. Niegdyś przed BLT
odbywały się jeszcze Warsztaty Międzynarodowe WORCK CAMP, lecz i to
upadło...bo tradycyjnie nie było pieniędzy. Niedługo pod nazwą z XV
- letnią tradycją, nie będzie kojarzyła się nikomu. A BLT zamienione
zostanie w jeden wieczór z „gwiazdą” za którą zapłacimy tyle co za
tygodniowy festiwal dla młodych ludzi. Ale najważniejsze to się
pokazać...tylko z jakiej strony.
ulf
|