Jak psu zupa - o
obwodnicy ciąg dalszy
Na wysokości
przystanku autobusowego w Moczkowie jedziemy łagodnym łukiem w lewo.
Droga biegnie w naturalnym zagłębieniu terenu, obsadzonym
rozrastającymi się drzewami (pewnie topolami). Mijamy skrzyżowanie z
ulicą Myśliborską i powoli wspinamy się na wysoczyznę. Znajdujemy
się w otoczeniu sadów, czego nie da się ukryć.
Na rondzie na przecięciu z Szosą do Lipian dołączają
do nas jadący tranzytem od strony Szczecina. Szlak, którym jedziemy
obsługuje teraz nową strefę przemysłowo-usługową wyznaczoną w
miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Poprzez
skanalizowane skrzyżowania przecinamy kolejne ulice, na skrzyżowaniu
z Szosową objeżdżamy rondo i dojeżdżamy do skrzyżowania na Górnym
Tarasie.
I tu zaczynają się schody. Dosłownie i w przenośni.
Ale najpierw należy się trochę podbudowy, jak przy każdej drodze.
Tym razem podbudowy historycznej i teoretycznej. Czuję się do tego
uprawniony, gdyż jestem od urodzenia mieszkańcem Barlinka i zajmuję
się zawodowo lokalizacją dróg.
Plany wybudowania drogi odciążającej główną ulicę
Barlinka mają co najmniej dwadzieścia kilka lat. Zarówno plan
zagospodarowania przestrzennego z lat 80. jak i plan ogólny z 1994
r. przewidywały wybudowanie obwodnicy śródmiejskiej od skrzyżowania
ul. Gorzowskiej i Długiej wzdłuż torów (o likwidacji kolei wtedy nie
mówiono) do ul. Pełczyckiej. W międzyczasie zaszły okoliczności
sprzyjające tej koncepcji (jak likwidacja przewozów kolejowych, co
umożliwiłoby częściowe zajęcie torowiska) jak i przeciwne – ogromny
wzrost ruchu samochodów ciężarowych, zwłaszcza w relacji Lipiany –
Strzelce, oraz budowa nowych domów mieszkalnych w pasie planowanej
drogi.
W Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania
przestrzennego miasta i gminy Barlinek z przełomu stuleci
przewidziano odciążenie głównych ulic Barlinka od ruchu
samochodowego w 2 etapach. W I etapie miałaby zostać wybudowana
trasa średnicowa (bo obwodnicą trudno to nazwać) po śladzie ul.
Okrężnej (raczej Długiej) i dalej linii kolejowej. Za przejazdem na
ul. 31 stycznia zaczynałby się odcinek wchodzący na torowisko na
długości ok. 100 – 200 m i dalej biegnący wzdłuż torów ponad ul.
Ogrodową i przez tereny stacji i firm przy ulicach Świętego
Bonifacego do Pełczyckiej. Dalej biegłaby obecną drogą w kierunku
Pełczyc (droga nr 151), zaś droga nr 156 odgałęziałaby się na
krzyżówce na Płonno i mijając tę wieś nową obwodnicą dochodziłaby do
swego dzisiejszego przebiegu w Krzynce.
W II etapie przewidziano istotną modyfikację trasy
obwodnicy. I tak droga krajowa nr 155 (obecnie wojewódzka nr 151)
miałaby biec od obecnej ul. Gorzowskiej w Moczkowie na wysokości
przystanku autobusowego, poza osiedlem domków i dalej w górę do
Szosy do Lipian. Tam włączałaby się w nią również droga krajowa nr
154 (obecnie wojewódzka nr 156) i trasa biegłaby istniejącą Szosą do
Lipian w dół ku miastu i dalej, wchodząc na tory, po opisanym już
przebiegu. Nawet pełna realizacja tej koncepcji ma dwie istotne
wady. Po pierwsze uniemożliwia odtworzenie towarowego transportu
kolejowego obsługującego największe barlineckie zakłady i po drugie
sama nie obsługuje nowych terenów przemysłowych i Górnego Tarasu.
Do tych celów przewidziano w studium drogę biegnącą
od styku obwodnicy i Szosy do Lipian na wprost przez sad, za Caparo
– Bomet, przez skrzyżowanie z Szosową i do Górnego Tarasu – tak jak
opisano na wstępie. I ta koncepcja ma wadę. Otóż droga ta kończyłaby
się przechodząc w istniejącą ul. Kombatantów i Ogrodową, co
uniemozliwiłoby poprowadzenie nimi ruchu tranzytowego. Nie byłaby to
więc kompletna obwodnica i nie byłoby szans na sfinansowanie jej tak
jak drogi wojewódzkiej.
Jak więc przedstawiają się możliwości realizacji
obwodnicy Barlinka? Koncepcja przebiegu od ulicy Gorzowskiej ulicą
Długą do ul. 31 stycznia (pierwszy odcinek w etapie I ze studium)
powinna być raczej zarzucona. Droga ta nie ułatwi obsługi zakładów,
w minimalnym stopniu odciąży podstawowy układ komunikacyjny miasta.
Przede wszytkim zaś skierowanie ruchu tranzytowego w ten
korytarz wydaje się niemożliwe – droga klasy drogi głównej (G)
według rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej w
sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi
publiczne i ich usytuowanie z dnia 2 marca 1999 r. (Dz.U. Nr 43,
poz. 430) winna mieć szerokość w liniach rozgraniczających 25 m, a
taką klasę winna mieć nowobudowana droga wojewódzka. Ewentualna
budowa drogi klasy zbiorczej (Z) wymaga zającia 20 m.
Przynajmniej na początkowym odcinku wydaje się to nierealne bez
poważnych sporów. Co do dalszego przebiegu drogi (po śladzie torów i
dalej wzdłuż torów) na razie się nie wypowiadam.
Realizacja od razu etapu II ze studium jest może
trochę kosztowniejsza, ale korzystniejsza. Ma jednak wady, o których
już pisałem. Co więc zaproponować?
Proponuję
rozwinięcie koncepcji zapisanej w studium w następującym przebiegu:
Moczkowo – skrzyżowanie z Szosą do Lipian, za
zakładami, obok Górnego Tarasu i dalej w nowym przebiegu opisanym na
rysunku – przez tereny pocegielniane, koło młyna, wzdłuż torów po
ich zewnętrznej stronie i do ul. Pełczyckiej przy Pyrmo. Dalsze
włączenie się w ul. Pełczycką i sposób ominięcia Płonna
zostaje zachowany.

Tak poprowadzona droga nie zakłada wyburzenia żadnego
budynku mieszkalnego, przebiega w większości z dala od domów
mieszkalnych, obsługuje zakłady obecne i przyszłe, pozwala uruchomić
w przyszłości linię kolejową, zdejmuje z miasta konieczność
samodzielnej budowy połączenia Górnego Tarasu z ul. Szosową, stanowi
obwodnicę łączącą wszystkie główne potoki ruchu przechodzące
dotychczas przez centrum. Po prostu stanowi obwodnicę wystarczającą
na wiele lat i - oczywiście - tu można się przyczepić.
Przede wszystkim będzie więcej kosztowała. Ale i na
to jest sposób, o którym później. Przede wszystkim jednak wymienione
na początku schody. Tu bądźcie uważni drodzy mieszkańcy i sympatycy
Górnego Tarasu. Tunel nie wchodzi w rachubę. Najkorzystniejszym
wariantem wydaje się poprowadzenie trasy w wykopie między osiedlem a
szkołą, z ukazanymi na rysunku rondem i przejazdami
(przejściami) górą. Wiem, że zajęcie tej wolnej przestrzeni będzie
wymagało zmiany przyzwyczajeń tak dorosłych jak i dzieci. Zaręczam,
że dla wszytkich starczy miejsca. Wc miejscowym planie
zagospodarowania przestrzennego „Górny Taras” jest tam przewidziana
droga klasy Z i plan ten przeszedł poważne konsultacje społeczne.
Ale tak to jest z drogami, że każdy chciałby, żeby były, ale nie w
sąsiedztwie.
Przewidziałem więc
wariant „B” – przebieg (pokazany na rysunku) za Górnym
Tarasem przez tereny otwarte, w dół lasem, za oczyszczalnią i
kończący się za torami w wariancie głównym. Zaznaczam jednak, że
jest to koncepcja bardzej kosztowna, wymagająca ogromnej zmiany
planu zagospodarowania przestrzennego Górnego Tarasu, naruszenia
granic parku krajobrazowego
A teraz sposób, o którym wspominałem – fundusze
unijne. Ze środków przewidzianych na okres programowania UE w latach
2007 - 2013 Polska, a więc i nasze województwo, otrzyma pokaźne
sumy. Obwodnice budowane są dla takich miast jak Jasień czy Lubsko w
woj. lubuskim. W czym one są bardziej uprzywilejowane od Barlinka?
Leżą także przy drogach wojewódzkich. Dziś jest na budowę
obwodnicy szansa większa niż kiedyś. Trzeba mierzyć wysoko żeby
uzyskać cokolwiek. Należy więc walczyć o maksymalny, opisany w
tym tekście, wariant przebiegu trasy. Mamy niezaprzeczalne atuty
jako miejscowść wypoczynkowa, a dusimy się od spalin. Moglibyśmy
rozwijać nowoczesny przemysł, ale nie ma jak dojechać do
przewidzianych na to terenów, by nie przeciskać się przez miasto.
Przede wszystkim obecna główna ulica nie ma trasy
zastępczej. W przypadku – nie daj Panie Boze –
awarii czy nawet remontu nie ma jak przez miasto przejechać. Trzeba
zabiegać i jeszcze raz zabiegać. Nie dawać spokoju władzom
województwa i Zarządowi Dróg Wojewódzkich. Grać do końca. Można
zacząć do sadzenia wyłapujacych zanieczyszczenia i
tłumiących hałas topoli na Górnym Tarasie i tam, gdzie obwodnica
miałaby przebiegać.
Bo nam Barlinianom się po prostu należy prawdziwa
obwodnica. Jak psu zupa. Albo nawet bardziej.
Krzysztof Rosenkiewicz
|