Moje listy do….
W nowy
rok weszliśmy pod parasolami i w kaloszach. Leje, siąpi i kropi od
wielu dni.
Okropnie przygnębiająca pogoda. Kiedyś lubiliśmy taki czas.
Siadaliśmy wygodnie w ciepłym mieszkaniu, z drinkiem i słuchaliśmy
muzyki. Duże ilości muzyki. Teraz też słucham, zwłaszcza rano kiedy
jest tak bardzo szaro i smętnie. Nie zawsze mi to jednak poprawia
nastrój. Początek nowego roku to zazwyczaj czas planowania i
podejmowania różnych, ważnych postanowień. Czy to jednak ma sens?
Życie
jest takie kruche i ulotne: pyk i pęka jak mydlana bańka i w jednym
momencie wywraca świat do góry nogami. Co i raz ktoś mi mówi, że
jestem taka silna, opanowana, że tak świetnie sobie radzę, że się
nie spodziewali. Ja też. Na szczęście do wnętrza człowieka zajrzeć
i demonów jego podejrzeć się nie da. Na szczęście. Oglądałam
niedawno film - wywiad rzekę - z Ingmarem Bergmanem. On też jest
zodiakalnym rakiem i może dlatego większość jego refleksji była mi
tak bliska. Mówił między innymi właśnie o swoich demonach. Marne to
pocieszenie, ale większość z nich to również i moje demony. Np. stan
wiecznej klęski, katastrofy. Strach, że wszystko co chce się zrobić
skończy się źle. Np. irracjonalne emocje, bezsensowne analizy,
„głębokie” przemyślenia, filozoficzne rozważania nie prowadzące do
nikąd, ale za to wprowadzające okropny zamęt w duszy. Pamiętasz jak
zawsze bardzo lubiłam oglądać filmy Bergmana.
Dzisiaj się ich boję. Za dużo w nich śmierci i tych demonów właśnie.
A w kraju tradycyjnie - nowy rok i stare problemy. Wszyscy albo już
strajkują, albo mają zamiar. Wszyscy oczywiście ciężko i
odpowiedzialnie pracują, ale za mało zarabiają.
Słucha
się strajkujących - mają 100% racji, słucha się decydentów - mają
100% racji, słucha się ekonomistów - mają 100% racji, słucha się
zwykłego, przeciętnego obywatela ma 100% racji. Błędne koło. To tak
jak z filozofami, kiedy studiuje się ich teorię myśli się: kurcze,
ma gość rację , to ma sens. Ale następny też ma rację chociaż jego
wywód jest dokładnym przeciwieństwem pierwszego. To wszystko może
świadczyć albo o naszej (mojej) chwiejności intelektualno -
emocjonalnej, albo zwyczajnie o intelektualnej ignorancji. I może
miał rację Platon, kiedy twierdził, że to filozofowie powinni
rządzić państwem, bo nie dobra materialne są najważniejsze, ale to
co jest w duszy, a system demokratyczny jest do bani. Twierdził, że
niezbędne jest kontrolowanie wszystkich aspektów życia każdego
obywatela, zwłaszcza jego doczesnych pragnień, pożądań, nie daj Boże
„chuci”. Właściwym celem człowieka jest rzeczywistość duchowa.
Właściwym celem człowieka jest rzeczywistość duchowa, świat
wiecznych i doskonałych idei i trzeba ponosić stały wysiłek „ aby
całą duszą odwrócić się od świata zjawisk, które powstają i giną, a
skierować się do bytu rzeczywistego, stałego i niezmiennego”. Chyba
zwariowałam. Oczywiście platoński ideał państwa wcale nie jest moim
ideałem.
Miejmy
nadzieję, że nikomu nie przyjdzie ochota go realizować, chociaż
pewne elementy tej filozofii tu i tam się niestety pojawiają.
Piszę
do Ciebie ten list, a obok leży „Przekrój” i cytat na okładce:
„Babcie - zbawienie ludzkości, szanujmy je” Piękne co? Dzisiaj jest
właśnie Dzień Babci i doroczna okazja do cukrowania komplementami.
Prawie każda grupa społeczna ma taki jeden dzień w roku.
Jutro
będzie o Tobie, bo jutro jest Dzień Dziadka. Wszystkiego dobrego
dziadku Bronku!
Czekaliśmy na Ciebie z Szymonem w Sylwestra do północy i co?
Oczywiście się nie pokazałeś. A my z Terenią i Jurkiem wspominaliśmy
przy szampanie dobre czasy; zwariowane Sylwestry i tańce do rana w
naszych małych, blokowych mieszkaniach. Jak myśmy to robili?
Mieliśmy małe dzieci, babcie pod opieką, czytaliśmy ogromne ilości
książek, słuchaliśmy i nagrywali setki utworów muzycznych, bo w
sklepie nie było.
Jeździliśmy na biwaki, chodzili na spacery i zawsze mieliśmy czas
dla przyjaciół. Przecież również pracowaliśmy, urządzaliśmy z
trudem, ale z jaką radością nasze mieszkania. Pamiętasz jak Jurek
uczył nas tapetować ściany?. Rano wstaliśmy, a cała tapeta na
podłodze. Tapeta, którą z takim trudem zdobyłam. Jurkowi od początku
się nie podobała zwłaszcza jej, jak powiedział, „majtkowy” kolor.
Czy nasze dzieci za kilkadziesiąt lat kiedy usiądą w Sylwestra przy
lampce szampana będą miały co wspominać? Czy w ogóle będą mieć taką
potrzebę, aby usiąść i powspominać, czy może będą wolały
„pobuszować” po internecie?
To już
pół roku jak od nas odszedłeś. Ja wiem, że Tam jest pięknie, że
można spotkać tylu wspaniałych ludzi, że może nawet śnieg pada...
Ale to było nie fair. Jeszcze mieliśmy tyle wspólnych spraw do
załatwienia, tyle zaległych wizyt, tyle wspomnień do przypomnienia.
Dlaczego to ciągle odkładaliśmy na później, a teraz...
Następny list będzie z dalekiej Norwegii i będzie, obiecuję,
pogodniejszy.
Twoja E.
|