Co w trawie piszczy...
 

W tym numerze chciałabym poruszyć sprawę, która bardzo mnie zbulwersowała, a mianowicie do redakcji zadzwonił mieszaniec okolicznej wsi  pan Sławomir Skrzypek z zapytaniem co ma zrobić, gdyż w lesie znalazł trzy małe szczeniaczki. Uprzednio wykonał telefon do Urzędu Miasta, połączono go oczywiście z odpowiednim działem zajmującym się takim sprawami, a w odpowiedzi na  swe zapytaniem uzyskał odpowiedź, że na takie sprawy nie ma pieniędzy i najlepiej sprawę niech zostawi tak jak jest, bo schronisko gorzowskie nie przyjmuje psów z naszej gminy. I co taka osoba ma uczynić na miejscu naszego czytelnika, ma dwa wyjścia: albo przygarnąć zwierzęta albo pozostawić je w lesie na pastwę losu.

Po uzyskaniu takiej wiadomości, sama zadzwoniłam do urzędu bo aż mi się wierzyć nie chciało, że w naszym pięknym, ekologicznym i tak cudownym mieście nie ma nikogo, kto by mógł pomóc w takiej sytuacji. A przede wszystkim nie ma funduszy... Ja oczywiście nie winię pracowników urzędu, ale cały ten beznadziejny system, w którym wydaje się krocie na bankiety i przyjęcia i beznadziejne koncerty (a jest to rzecz całkowicie niepotrzebna), a na taki ważny cel jakim jest ochrona zwierząt nie ma pieniędzy. W Barlinku jest mnóstwo bezpańskich psów i kotów – co z nimi zrobić? Może warto pomyśleć o zorganizowaniu na terenie naszej gminy jakiegoś schroniska dla tych zwierząt, miejsce na pewno by się znalazło a i z całą pewnością są osoby, które by je poprowadziły. W dzisiejszych czasach jest straszna znieczulica i zobojętnienie...o tym każdy wie, ale może warto to zmienić i w końcu coś zacząć robić.

Dziś już wiemy, że pan Sławomir znalazł nowe domy, trzem szczeniaczkom.  Dobrze, że są tacy ludzie jak pan Sławomir Skrzypek, którym los biednych, małych istot leży na sercu. Ja w swoim imieniu chce powiedzieć tylko jedno - DZIĘKUJĘ!         

     ulf
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka