LUPA: ZDiTM, czyli Zamknięte
Drzwi i Tłoczno Mi
Środki
miejskiej komunikacji w dużych miastach mocno wrastają w krajobraz,
rozkłady jazdy to chyba najpopularniejsza lektura, a wnętrze pojazdu
– miejsce integracji i źródło doświadczeń. Równie ciężko wyobrazić
mi sobie ile się w okół tych wozów dzieje, co stworzyć sobie obraz
dużego miasta bez nich.
„Fredek
spokojnie, cicho Fredzio!” - rzekł pan stojący obok budki przy
przystanku autobusowym do jednego z dwóch cerberów, które trzymał na
smyczy. Ja, jako że do psów mam duży dystans (delikatnie mówiąc), a
do cerberów niechęć, przypominałem sobie wszystkie modlitwy i
odmawiałem jak leciało w jednej intencji – aby ten jegomość wraz z
Fredziem i drugim psem jednak nie czekał na autobus, albo chociaż
nie na ten sam co ja. Cóż, gdy miejskie, czerwone niczym Ferrari
cudo podjechało, miałem dla siebie dwie wiadomości. Przez chwilę
myślałem, że jedna będzie pozytywna, a druga negatywna, ale okazało
się jednak, że są to dwie złe wiadomości. Pan i ja weszliśmy do
pustego autobusu, ja usiadłem na końcu, gdyż właściciel Fredzia
wszedł pierwszymi drzwiami. Niestety, a może i „stety”, ten
dżentelmen zorientował się, że trzymanie głośnego Fredzia w miejscu,
gdzie z chęcią na najbliższych przystankach usiądą starsze panie,
kobiety z dziećmi i ludzie chorzy, jest cokolwiek nierozsądne, więc,
ciągnięty przez cerbery, Hades pobieżył prędko w moją stronę i
zrobił sobie z tyłu małe królestwo. Fredzio palił się do pracy i
uciszyć się nie dał, na szczęście szybko sygnały od niego zaczęły
być bardziej przyjazne. To był wieczór i autobus z centrum na
zamieszkiwane przeze mnie peryferia. Co innego, gdy autobus jedzie
po południu w odwrotnym kierunku. Statystycznie znaleźć miejsce
siedzące jest mniej prawdopodobne od trafienia szóstki w totka, a
złapanie chorób przenoszonych drogą kropelkową równie prawdopodobne
co nieznalezienie miejsca siedzącego. Ach, doprawdy, jeszcze to
niesamowite uczucie, gdy nie trzeba trzymać się na nogach, żeby
jednak stać. Jakoś powinni to rozpromować! Może zmienić nieco
naklejkę z cennikiem biletów? Bilet zwykły na 20 minut jazdy –
2,20zł, bilet zwykły na 60 minut jazdy – 3,40zł, uczucie bliskości –
bezcenne! Już widzę Fredzia w tramwaju, gdzie drzwi się nie domykają
i pana Hadesa, który bierze swoje psy na barana, żeby zmieścić się w
środku.
W
miejskich środkach komunikacji można przeżyć również chwile radości!
Proszę sobie wyobrazić - psujący się od trzech przystanków autobus
gaśnie w połowie drogi, a ludzie chcą już wychodzić i szukać
alternatywnego wyjścia z sytuacji. Robi się całkiem ciemno,
niespokojny dźwięk silnika i... jedziemy dalej! „Ooo, ruszył!” -
słychać z tylnych siedzeń radosne westchnienia.
Całe
szczęście, że mam bilet miesięczny i nie muszę się za bardzo martwić
o wrażenia i przeżycia z konduktorami. Tak więc już na samą myśl o
zbliżającej się podróży „autobus-tramwaj-autobus” unoszę pięść w
górę i całymi płucami, całą młodością krzyczę – hej przygodo!
PW
|