WRÓCI MEMORIAŁ

Zagrają „LECH”, „GROCLIN” i „POGOŃ”

Staraniem i zaangażowaniem byłych wychowanków, zapomniany turniej piłkarski im. Alfreda Pluszczyka będzie miał swoją kolejną edycję. Dawniej oldboje, a teraz trampkarze młodsi ( chłopcy rocz. 1995/96) wystąpią w rolach głównych zawodów, upamiętniających wielce zasłużonego dla barlineckiego futbolu zawodnika, trenera oraz działacza.

- Nie tak dawno, podczas spotkania z kilkoma znajomymi rozmawialiśmy o zwycięstwie Polski i Ukrainy w staraniach o organizację piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku. Temat dyskusji sprawił, że wspomnieniami wróciliśmy do czasów, kiedy razem kopaliśmy piłkę w drużynie juniorów „POGONI”, a tak dokładnie to „STOCZNIOWCA” Barlinek. – mówi Dariusz Zieliński, przewodniczący miejscowej Rady Miejskiej.

- Oczywiście, że przy takiej pogawędce musiało paść nazwisko naszego trenera z tamtego okresu, nazwisko Pana Pluszczyka. Byliśmy trochę wszyscy zażenowani, że na dzień dzisiejszy nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności pielęgnowania pamięci o tak wybitnej dla naszego miasta sportowej postaci. Nie przesadzę, jeśli powiem, że Pan Alfred zapisał się w historii klubu z ul. Sportowej w podobny sposób, jak legendarny Florian Krygier w dziejach szczecińskiej „POGONI”. Tam – może po części, dlatego, że człowieka tego brakuje dopiero od ubiegłego roku – bardzo często, w różny sposób podnosi się jego zasługi i dokonania. U nas upłynęło już prawie 11 lat od śmierci oraz zaistniało wiele innych okoliczności, które wspólnie spowodowały, że Pan Pluszczyk poszedł w zapomnienie – dodaje D. Zieliński.

- Ktoś z obecnych wówczas przy tej piłkarskiej dyskusji rzucił hasło, aby wspólnymi siłami wszystkich chętnych reaktywować rozpoczęty pod koniec lat dziewięćdziesiątych turniej oldbojów, odnoszący się pamięcią do trenera kilku pokoleń miejscowych piłkarzy. Byłem oczywiście za tym, a z racji pełnionej obecnie funkcji w lokalnym samorządzie – na prośbę obecnych przy rozmowie kolegów – zgodziłem się objąć patronat honorowy nad imprezą. Postanowiliśmy również wtedy, że zamiast dla oldboi zorganizujemy te zawody dla najmłodszej grupy wiekowej, jaka obecnie funkcjonuje przy naszej „POGONI.” – kończy swoją informację Pan Darek. Starszym mieszkańcom Barlinka, a w szczególności kibicom piłki nożnej, zbyteczne jest przybliżanie osoby Alfreda Pluszczyka. Te kilka zdań z jego biografii skierowane jest przede wszystkim do tych, którzy mają lat „naście” lub „dzieści”, ale jeszcze nie czterdzieści lub więcej.

Urodził się w śląskich Mysłowicach w roku 1916. Wyczynowo zaczyna kopać piłkę jako czternastolatek w drużynie „PUŁASKI” Janowo. Szybko awansował do seniorów, a mając tylko 17 lat gra już w pierwszoligowym AKS Chorzów. Poważna kontuzja kolana nie pozwala mu jednak na rozwój kariery. Do rozpoczęcia II wojny światowej uprawia futbol w Janowie. W okresie wojennym sport okazuje się dla niego wielce pomocny. Tak jak wielu Ślązaków zostaje wcielony do armii niemieckiej, a piłkarskie uzdolnienia pozwalają mu unikać działań frontowych. Z wojska wraca ranny do domu wiosną 1944 roku.

Barlinek pojawia się w jego życiu w maju 1946 roku. Przypadkowo – pomagając koledze w przeprowadzce – przyjeżdża do miasteczka na zakupy. Zauroczenie jest tak olbrzymie, że pozostaje tu już do końca swojego życia. Miesiąc później rozpoczyna swoją barlinecką przygodę z piłką. Wciela się jednocześnie w zawodnika, trenera i sekretarza Robotniczego Klubu Sportowego „POGOŃ”. W owym czasie pracuje w Zakładach Przemysłu Drzewnego, gdzie poznaje swoją przyszłą żonę, Zofię Parol. Po kilku latach przenosi się do Zakładów Urządzeń Okrętowych „BOMET” (  tu osiąga emeryturę ) i tam   u boku Bronisława Bagińskiego oddaje się swojej sportowej pasji. W tym też okresie zdobywa swoje największe sukcesy. Bez wątpienia należał do nich historyczny awans do III ligi w 1955 roku i  mistrzostwo tej klasy rozgrywkowej cztery lata później. Aby grać wyżej zabrakło wówczas zwycięstwa w pojedynkach barażowych. Kolejne lata to ustabilizowanie wysokiej pozycji klubu na trzecioligowych boiskach przez blisko czterdzieści lat.

Popularnego Pana Fredka najbardziej jednak pamiętamy jako trenera grup młodzieżowych. Z pod jego ręki – od końca lat sześćdziesiątych do połowy lat osiemdziesiątych – wyszło kilka pokoleń juniorów, którzy później stanowili o piłkarskim potencjale pierwszego zespołu. Bodaj największym sukcesem pracy z młodzieżą, osiągniętym wspólnie z Ernestem Woźniakiem, był udział juniorów „STOCZNIOWCA” w finałach Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży ( Wrocław 1983 rok ). O tym wszystkim, jak również o wielu innych ciekawych wydarzeniach z życia Alfreda Pluszczyka pisze Janusz Kowalczyk w monografii MKS „POGOŃ” Barlinek za lata 1946 – 1996. 

Czynnych zajęć piłkarskich w klubie zaprzestał po nagłej, nieoczekiwanej śmierci żony w 1984 roku. Państwo Pluszczykowie nie mieli dzieci, a Pan Alfred wraz z ukochaną osobą tracił pomału swoją drugą miłość. Coraz bardziej opuszczały go siły i zdrowie, lecz przy każdej nadarzającej się okazji odwiedzał stadion przy ul. Sportowej. Niestety, również w jego przypadku choroba okazała się silniejsza. Ostatnie kilka miesięcy życia spędził w Domu Opieki Społecznej, gdzie zmarł w październiku 1996 roku. Pochowany został obok małżonki Zofii na barlineckim cmentarzu. Rok później z inicjatywy ówczesnego dyrektora Barlineckiego Ośrodka Sportu Turystyki i Rekreacji, Marka Olecha, zorganizowano memoriałowy turniej oldboi.

- Miejscowe środowisko piłkarskie nie tylko powinno, lecz ma moralny obowiązek naznaczony historią „POGONI” organizowania zawodów upamiętniających tak wspaniałego człowieka, który stworzył potęgę i bez reszty poświęcił się barlineckiej piłce nożnej. – tak wyjaśnia swoje przedsięwzięcie były dyrektor.

Rozgrywki te przeprowadzano jeszcze przez cztery lata. Ranga zawodów była różna, aż w końcu zaprzestano w ten sposób pamiętać o Panu Fredku. Nie ma chyba najmniejszego sensu szukać winnych takiego stanu rzeczy. Budującym jest natomiast fakt, że przypomniano sobie o kimś, o kim zapomnieć nie można.

 Niedługo już, bo dokładnie 17 sierpnia br. stadionem miejskim im. Bronisława Bagińskiego zawładną trampkarze. Do Barlinka mają przyjechać tak uznane firmy jak „LECH” Poznań, „GROCLIN” Grodzisk Wlkp., czy „POGOŃ” Szczecin. Nie zabraknie też najsilniejszych drużyn tej kategorii wiekowej z regionu zachodniopomorskiego. Swój udział potwierdziły wstępnie drużyny KP Police, „BAŁTYK” Koszalin, „ENERGETYK” Gryfino i „STAL” Szczecin. Oczywistym jest, że na boisku nie zabraknie najmłodszego narybku miejscowej „POGONI”.

- Bardzo się cieszę, że w taki właśnie sposób przywrócimy pamięć o naszym Trenerze. Trzydzieści lat temu uczył mnie piłkarskiego abecadła, a teraz mój syn Kuba będzie grał z kolegami w zawodach noszących Jego imię. – tak o turnieju mówi jeden z wychowanków, były trzecioligowy zawodnik, a obecnie lokalny przedsiębiorca Andrzej Perske.- Sądzę, że tym stwierdzeniem nikogo nie urażę. Dzisiaj takich wybitnych trenerów, jakim był  Pana.  Alfred po prostu nie ma. Oprócz tego, że uczył nas grać w piłkę nożną, dbał także codzienne o nasze wychowanie. Odwiedzał szkoły, aby dowiadywać się o postępy w nauce. Jeśli zdarzały się jakieś problemy, udawał się do rodziców, żeby o nich porozmawiać. Wszyscy pamiętamy, jak najlepszych na zajęciach treningowych nagradzał słodyczami i cytrusami, na które wykładał własne pieniądze. W tamtych czasach były to rarytasy, jakie bez problemu można było tylko kupić za walutę zachodnią w „Peweksie” – wspomina tymi słowami swojego Trenera jeden z najbardziej uzdolnionych juniorów połowy lat 70- tych, uznany architekt budowlany Witold Krasowski.

- Mój tata grał jeszcze z Panem Pluszczykiem, który był później moim pierwszym trenerem. Bardzo chętnie włączymy się w organizację turnieju upamiętniającego tak wspaniałego człowieka. Sami też ufundujemy jakąś nagrodę. Cieszę się, że do Barlinka ma przyjechać szczecińska „STAL”, gdzie podczas nauki grałem – mówi lokalny przedsiębiorca branży piekarniczej, Waldemar Boratyn.

Sierpniowy turniej trampkarzy rozegrany zostanie z udziałem ośmiu drużyn. Na dwóch boiskach jednocześnie, „siódemki” stoczą prawdziwy piłkarski maraton. Odbędzie się 28 pojedynków, na które już teraz zapraszają organizatorzy tej memoriałowej imprezy. Oprócz wyżej wymienionych chęć pomagania przy jej przeprowadzeniu zgłosili ponadto: Adam Łechtański, Grzegorz Zieliński, Paweł Perske, Janusz Śliwiński i Piotr Stukonis. Wszyscy oni byli kiedyś czynnymi trampkarzami, juniorami i seniorami barlineckiej „POGONI”, a ich – jak również niżej podpisanego -niezapomnianym na zawsze trenerem był Alfred Pluszczyk.  

                                                    Mija
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka