CIĄGNĄC SIĘ Z GŁUPOTĄ ZA
WŁOSY
Po bardzo bolesnej porażce doznanej w
pojedynku z panem Czasem musiałem się jakoś szybko pozbierać. Wynik
wojny z Głupotą jest wciąż sprawą otwartą, ale przez walkę na dwa
fronty i klęskę, która powaliła mnie na kolana jestem zmuszony do
działań obronnych. Trzeba powstać natychmiast, bez chwili zwłoki...
Czas (jak zwykle a teraz tym bardziej) działa na moją niekorzyść...
RUNDA 3. - JĘZYK BARDZO OBCY
Miesiąc temu przyszło mi oblegać
telewizyjny moloch, teraz buntuję się przeciw zadaniu, do którego
wykonania zostałem ostatnio zmuszony. Otóż jak na tegorocznego
abiturienta przystało, w środę śmiałym krokiem ruszyłem zaspany do
szkoły, aby z całą swoją niechęcią przystąpić do pisemnego egzaminu
maturalnego z języka niemieckiego na poziomie podstawowym. Proszę
nie pytać dlaczego właśnie język obcy muszę zdawać obowiązkowo
(pisemnie i ustnie), bo sam nie mam pojęcia po co. Matura wygląda
teraz tak, że się wybiera. Się wybiera czy się pisze poziom
podstawowy, czy może jednak rozszerzony; się wybiera przedmiot,
który trzeba napisać obowiązkowo, się wybiera temat ustnej
prezentacji... wybiera się nawet czy aby nie wybrać jakiegoś jeszcze
przedmiotu (z tym, że tutaj już nie mamy możliwości wybrania poziomu
– wybór kosztem wyboru). Musimy natomiast, czy nam się to podoba czy
nie, pisać i mówić maturę z języka polskiego i obcego – zostaje do
wyboru tylko poziom. Język polski jestem w stanie zrozumieć i nawet
z radością zaakceptować, bo poza tym, że go lubię to jeszcze mam
świadomość jak kultura ważna jest dla człowieczeństwa. Tylko,
dlaczego język obcy?!
Językiem bardzo mi obcym jest język
niemiecki. Nie mam najmniejszego zamiaru wyjeżdżać do Republiki
Federalnej Niemiec (pełna nazwa przydała się na wosie!), więc wiedza
o języku wernakularnym naszych zachodnich sąsiadów jest mi
generalnie mało potrzebna. Prawdopodobnie wiedzy wyniesionej z
lekcji fizyki też nigdzie nie wykorzystam - tylko, że fizykę mogę
zdawać na maturze, a język niemiecki – muszę! Praktyczne korzystanie
z umiejętności posługiwania się tym językiem sumując zajmie mi jakąś
godzinę na rok (Pan Czas dał mi surową lekcję, rok to jest 8766
godzin). Czy nie przyda mi się bardziej wiedza z biologii? Choroby,
higiena, żywienie, rośliny, zwierzęta, ludzie... z tym się stykam na
co dzień, nawet jak śpię! Oczywiście biologię mogę pisać – ale nie
muszę! Całe szczęście zresztą, bo biologii nie lubię.
Owszem – cieszę się i doceniam, że
mogłem uczyć się języków obcych za darmo (tzn. za nasze podatki, nie
ważne), ale tak samo cieszę się, że mogłem uczyć się biologii i
kilku(nastu) innych przedmiotów, na tle których język niemiecki nie
wyróżnia się niczym specjalnym.
W tym miesiącu nieco krócej, bo
matury...
PW vel Don Kichot
(przydało się na polskim)
|