Co w trawie piszczy...
Czas
mija nieubłaganie, bardzo szybko „lecą” dni i nim się spostrzegliśmy
mamy nowy 2007 rok, jaki on będzie to się okaże...czy przyniesie nam
wiele radości, wspaniałych chwil czy przysporzy zmartwień i
cierpień, ale nie ma co martwic się na zapas....jaki będzie, taki
będzie.
Szaleństwo zakupów, robienia prezentów i przygotowań do świąt
sięgało zenitu, sklepy powypychane po brzegi, olbrzymie kolejki przy
kasach i ekspedientki „uwijające się” aby jak najszybciej rozładować
narastające kolejki i obsłużyć klientów. Prawdziwe
wariactwo...szczególnie w tzw. „niedzielę handlową”, która to dała
okazję i sposobność zrobienia zakupów wszystkim zapracowanym w
tygodniu.
Na
szczęście święta już za nami, przybyło nam po parę kilogramów i
centymetrów w talii, a ubyło „mamony” z portfeli, ale taki jest już
urok świąt. Ważne, że ludzie nadal wierzą w magię świąt i nie
opuszcza ich duch Bożego Narodzenia.
Po
lenistwie i odpoczynku nastał czas na zabawę...Sylwester trzeba było
hucznie uczcić, niektórzy bawili się na balach wraz ze znajomymi,
część spędziła go w domach, a wszyscy oczekiwali na tę jedną, jedyną
w roku godzinę „0”, w czasie której strzelano z korków od szampana,
puszczano w niebo piękne kolorowe ognie sztucznie, składano sobie
życzenia. Jak co roku nie zabrakło barlinian zgromadzonych na
ryneczku, którzy wyrwali się z imprez aby wspólnie przywitać Nowy
Rok.
Życzę
naszym Czytelnikom aby ten rok 2007 przyniósł wiele radości i
szczęścia, miłości i spokoju, i żeby nie był gorszy od poprzedniego.
ulf
|