Z ukosa.

Co by tu jeszcze...?

„Co by tu jeszcze spieprzyć Panowie? Co by tu jeszcze...?” -  zastanawiał się kiedyś kabaretowy Dudek. To było dawno temu i wiadomo, o co tam wtedy chodziło. Sala ryczała ze śmiechu, bo aluzja była przejrzysta i na czasie.

A teraz nie jest? Jest. Jak najbardziej. Jak nie tu, w Warszawie, to w Barlinku na pewno. A co? A może nie jest?

Zacznijmy od tego, co już sp.... Pardon: spartolono. Nie szafujmy tak od razu tym pieprzem, bo to przyprawa ostra. Jak atak ślepej kiszki.   Kiedy już o kiszce mowa to czas, by także i temu organowi przywrócić wzrok. No nie? Niech se też popatrzy. Niech zobaczy tutejsze cudeńka, cacuszka, klejnociki, knociki...  i takie tam arcydziełka. Jakie? A rozmaite.

Na początek rzućcie okiem na garbate, dziurawe i zatłoczone autami jezdnie. Zapytajcie gdzie podziała się obiecywana od lat obwodnica! Przyjrzyjcie się temu, co leży /lub jeszcze stoi/ przy poboczach ulic oraz głębiej, poza polem widzenia. „Sięgaj,  gdzie wzrok nie sięga... „ Sięgnij więc i Ty bracie i zobacz ino te Pałacyki /jak pajacyki/,   zabytkowe garażyki, baraki, budy, rudery, spalonki, chaszcze...   Co,   mało?

A efekciarstwo przemieszane z mizerią?

A te wygnane /np. do Lipian/, albo pogruchotane a zasłużone zakłady pracy. Jakie? Różne. Te jeszcze żywe i te już dogorywające, albo... O  zakład idę, że nie wiecie które to! A przejdź no się Człowieku choćby na  tzw. Stary Tartak. To niedaleko od Netta. Nad jeziorem. Dobrze Ci przy tym zrobi łyk świeżego powietrza, jeśli wpierw nie zwymiotujesz na widok tego, co tam ostatnio zmajstrowano.

Po świeże powietrze na „Stary Bomet” nie radzę.  Nie dlatego,  że daleko, tylko..., że tam na pewno dostaniesz torsji. Też na ich widok? Też, choć to miejsce mało widoczne. Zemdli Cię tam widmo dawnego przemysłu.   Pozostał po nim jeno dym nasączony ciężkimi pierwiastkami. Wam podarowano jedynie dymek do wąchania, a kasę wącha ktoś inny. Coś już tam rozwalono, coś jeszcze chcą rozwalić! Ajuści. Nic w Barlinku ostatnio tak dobrze nie wychodzi, jak rozpieprzanie w niwecz, prawda? Nawet tego daru Bożego, jakim jest matka natura. Tam ci dopiero Lider Ekologii dokazuje!! Jak sam diabeł /a może to to  samo?/. Niczym z piekła z byłego Bometu zalatuje ołowiem, siarą i jeszcze czymś... Jakimś bliżej niezidentyfikowanym fetorkiem. Tego odorku nie wytrzymały nawet  kilkusetletnie wiązy i  dęby. Wyrżnięto je w pień, zanim zdążył szlag je trafić, choć w swym życiu widziały niejedno. Nię zdążyły bidule/nie tylko one/ usłyszeć piania przyrodniczych orłów pt. „Ratujmy kasztanowe”!   A inne gatunki  to won?! Gdzieś tu zapachniało lipą. Ludzie! To się w pale  nie mieści, ani w żadnej innej rzeczy, która we mnie  jest.

Wyliczać dalej ?

Sami se wyliczajcie, bo nam szkoda na to czasu i atłasu/tzn. papieru/. Za długa lista. Ale..., jak się będzie komuś chciało, to niech nam taką listę spichci. Po co? A choćby na pamiątkę. A jak już, Kochany, zrobisz sobie ten spis zdychającego inwentarza, to nie bądź sobkiem. Nie bądź chytrusem i podziel się nim, jak opłatkiem, ze swoim bliźnim. Potem podrap się po główce i zapytaj: -” I komu to wszystko przeszkadzało?

Ale poza tym nie jest źle. Co tam:źle! Jest  cudownie. Cud za cudem. Mnożą się  jak grzyby po deszczu. Po czteroletniej suszy nagle:  trrach! Wysypało. Istna eksplozja i... mamy swój kawałek nieba odbity w kałuży. Kałuż ci u nas dostatek, więc i  nieba też sporo.

Najpierw jednak przeleciał tajfun. Zmiótł z ziemi parę zawadzających komuś antyków i coś tam jeszcze. Jakich antyków? Gdzie? No..., przy jeziorze, przy kościele, przy..., /znowu ta długa lista! Ale za  to jest czysto,  a  obok kościoła  zaczyna  już nawet wyrastać świeżutka  trawka. Mimo późnej jesieni / a latem, ścierwo, nie chciała rosnąć!). I co?  Nie cud? A i  komin c.o. lepiej widać niż przedtem... Proponujemy go nadbudować, bo  naprawdę ładny. Będzie się ślicznie komponował z wieżą i z odpacykowaną á la plastyk Gęsiarką. Komu to biedne dziewczę zawiniło? No, komu? Ładniej robi się zresztą nie tylko tam. Gdzie indziej też. Wzdłuż głównych arterii/i tylko tam/ tu i ówdzie pokazały się nowe wdzianka. Prawdziwa rewia mody;  mody na modłę wyborczą. Stare i nowe chałupy odziewa się pośpiesznie w przenicowane ubranka. Aby szybciej. Aby zdążyć! Choćby sp. ...   Stop!  Tu powinny być oklaski! Nie ma? No, cóż...

To  co, że niektóre z tych wdzianek są albo przykrótkie, albo za grube. Grubymi nićmi szyje się np. pelisę/mówi się: elewację/ dla  numeru 7 sterczącego  /jak zadra/ przed Biedronką.  Ale numer!!!  Finezyjne detale architektonicznej perełki przywalono po prostu styropianikiem. I już.  I  po perełce. Ciekawe,  jakie szydło z tego worka wylezie.

Kusą sukienkę, na odwyrtkę, skrojono blokowi obok kina/przy Odrzańskiej/.Tylko szczyt. Szczyt hucpiarstwa, bo o ocieplenie prosił się ten drugi szczyt - północny! Nie miał fartu, gdyż z ulicy go nie widać. A może ten kusy stroik zmajstrowano po to, ażeby poszczycić się samym kinem? A jest czym, a raczej... było czym! Ale kino!!! Czeski film pt. „Nikt nic nie wie” leci tam na okrągło. Czemu na okrągło? Nie wiesz naiwniutki? Bo co jest na okrągło, to jest bez kantów.

Sezonowym mega-hitem są chodniki! Taki jak ten film gra się tylko raz na 4 lata. Zawsze przed wyborami. To ci dopiero komedia! Jak z gatunku kina niemego - wszystko w przyspieszonym tempie. Dlatego partoli się czasem tu i tam, jak np. ten wklęsły kawałek wzdłuż skweru przed Ratuszem. Ale tylko ten – inne prawidłowo. I tu należą się oklaski. Ale tylko anonimowym wykonawcom tych wdzianek i chodników. Robią fachowo. Ale  cóż, ta orkiestra musi grać tak, jak dyrygent każe.

A potem znowu:   trrach/!/... i taśma się urywa. Ende. Nie ma wyborów,  nie ma chodników. Szybko rosną tylko ceny i opłaty gminne. Reszta powolnieje. Z powrotem jest normalnie, czyli koślawo; nierówno i pod  stopami i  pod  sufitem. Łam sobie wtedy człeku co tam wolisz.Pełna wola. Chcesz, to skręć se nogę w kostce, chcesz to wybij sobie ząbek... A jak już się pozbierasz i wstaniesz.., nie marudź/! /, tylko uśmiechnij się. Jak nadejdzie pora, to trotuarowa kadencja znowu zafunduje Ci  po kawałku tego torcika. Tu ździebko, tam kawalątek... Nieważne jak i ile - ważne, żeby było widać!! Wszędzie po trochu, jak po  grochu/lub  grochówce/. I nie myśl bracie, że chodzi tu wyłącznie o Twoje bezpieczne chodzenie  /bezpieczne są tylko schody do „Panoramy”!/. Że ktoś troszczy się o całość Twoich nóżek czy ząbków. Ząbek se wprawisz,  nóżkę naprawisz, a tu chodzi o coś znacznie ważniejszego.  O wynik wyborów!!

Ojej! To aż tyle trzeba krwawicy i kosztów, żeby postawić jeden krzyżyk? A trzeba, trzeba...  Bo musisz wiedzieć Kochany, gdzie ten krzyżyk postawić! I nie wolno Ci się pomylić. Stawiaj tylko tam, gdzie trzeba. Stawiaj wyłącznie na sprawdzonych. Na zahartowanych w boju o lepsze, dla  siebie, jutro. A jak już postawisz ten znaczek, to krzyżyk Ci w oko  i  krzyż na  drogę.   I   znowu przez 4 lata będziesz wysłuchiwał bajdurzenia  o  świetlanej rzeczywistości. O zażartej walce o promienną przyszłość Twojego miasta; takiej walce,  że kamień na kamieniu nie  pozostanie. Tak. To  nie  przesada,  ani  żadna przenośnia. Są już namacalne  efekty takiej walki. Zgadnij jakie? A jak zgadniesz to daj znać i zadaj  sobie powtórnie pytanie:  -„Komu to przeszkadzało?”

A potem od nowa ta sama karuzela,  aż do zawrotu głowy.  Znowu miód w  ustach. Znowu posmarują Ci oczka i uszy tym samym miodzikiem,  zafundują tanią kiełbaskę... i wszystko będzie jak trzeba.

No dobrze, tylko po co tyle fatygi, tyle  nakładów/?/ - aż do zadyszki,  aż do utraty tchu?

Jak to po co? Przecież to skutkuje. Naprawdę. To zagrywka  metodycznie /a i  medycznie/ sprawdzona. Nie słyszałeś o socjotechnice? O reklamiarstwie? A jak nie słyszałeś, to  „przeczytaj ulotkę albo skonsultuj się z lekarzem lub  farmaceutą”.   Najlepiej od razu z psychiatrą. Leczy amnezję.

A na koniec zmów paciorek: „Baranku Boży, co wybory, to gorzej...!” A Bóg Ci na to: - „Gdzie miałaś oczy duszyczko? /czyt. fajtłapo/. Tyle lat nic nie widziałaś! To teraz nasz co chciałaś!” Amen.

                                                                      Kmieć z m.W.
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka