Co w trawie piszczy….
Wszystko się zmienia z zawrotną prędkością, czas mija nieubłaganie,
mówi się że świat idzie na przód… ale czy tak jest naprawdę?
Ostatnio bardzo głośna sprawa matur wskazuje, że chyba się cofamy w
dziedzinie edukacji.
W
dzisiejszym świecie, każdy chce zdać „egzamin dojrzałości”, bo on
jest jedyną furtką umożliwiającą drogę na studia. Niemalże wszyscy
chcą kontynuować zdobywanie „wiedzy” choć nie zawsze o to konkretnie
chodzi. Źle się dzieje, jeżeli za wszelką cenę będzie ułatwiać się
wszystko młodym ludziom. Szkoła jest po to, aby uczyć, wychowywać i
stawiać wysoko poprzeczkę przed szkolniakami, a tym samym
przygotować ich do dalszego życia. Nie rozumiem dziwnego trendu,
który panuje w naszym społeczeństwie od kilku lat... Wszyscy muszą
iść na studia. I często nie jest ważne na jakie - państwowe czy
prywatne. Nikogo nie interesuje czy nowy student ma talent i
predyspozycje aby dalej się kształcić. Przecież każdy musi być
magistrem…
A co z tego wynika? Ci mniej chętni do nauki, wypychani na uczelnie
przez ambitnych rodziców lub nudę powracają do rodzinnego domu po
pięciu latach „studiowania” z minimalna wiedzą i olbrzymim debetem
na koncie rodziców - a tutaj nie czeka na nich nic ciekawego. W
kraju gdzie bezrobocie jest tak wysokie nie wystarczą trzy literki
przed nazwiskiem aby otrzymać dobrą posadę ale wiedza i chęci, a
niejednokrotnie niestety „dobre plecy”. Oczywiście nie mówię o
wszystkich młodych ludziach, bo niektórzy muszą iść na studia, bo
wykazują olbrzymi potencjał. Natomiast ci mniej zdolni powinni zająć
się bardziej przyziemnymi rzeczami. To dziwne, ale w naszym kraju
brakuje piekarzy, szewców czy budowlańców. Mamy za to nadmiar
magistrów różnych innych specjalności… trzeba by może to jakoś
wyrównać. A to powinno stać się udziałem „nowej matury”, naturalna
selekcja i podział…
Kończąc swoje rozważania na temat problemu zmian jakie zachodzą we
współczesnej edukacji pozostawiam to pod rozwagę wam nasi młodzi
czytelnicy…co z waszymi wyborami zawodowymi? Ciekawa jestem co
myślicie na temat ułatwiania za wszelką cenę tak ważnego egzaminu,
chyba nie od parady nosi on nazwę „egzaminu dojrzałości”? Jesteście
za czy przeciw?
|