Pięknym być... trend,
fanaberie czy kompleksy
Pogoń za pięknem, podziwianie go,
szukanie wrażeń estetycznych to nieodparta potrzeba człowieka.
Zachwycają pejzaże, dzieła muzyczne, malarskie, cuda
architektury...Czy jednak w sferze wyglądu własnego nie doszło do
przesady? Idą wakacje a wraz z nimi „przerażająca myśl” o
bikini. Panie prześcigają się w wyszukiwaniu mankamentów własnej
urody, oblegają salony odnowy, wykupują cudowne specyfiki...I
właściwie nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, bo już starożytni
Grecy prowadzili wojnę o piękną Helenę, z urody słynęły Egipcjanki,
Ania z Zielonego Wzgórza nie chciała być ruda...media kreują
szczupłe, wysokie, podobno doskonałe...
Pięknym być...czy zaakceptować się
takimi, jakimi jesteśmy? Ostatnio Anna Dymna konkludowała, że nie
rozumie młodych dziewcząt, które zamiast cieszyć się swoim pięknem,
wiecznie doszukują się wad i narzekają. Tracą wiele z życia, tracą
mnóstwo czasu i w dodatku nie czują się...szczęśliwe...
W kontekście tej wypowiedzi staje się
więc oczywiste, że odczuwanie szczęścia jest nierozerwalnie
powiązane z samoakceptacją.
Nie jest tajemnicą, że moim hobby od
wielu lat jest fotografia, szczególnie portretowa. I tu coraz
częściej dochodzi do nieporozumień. Zbliżenia twarzy pokazują powiem
rzekome niedoskonałości. Pozostają dwa wyjścia...retusz albo
kasowanie fotki. Szkoda i szczerze powiem, że nie rozumiem...
Może więc jakaś alternatywa? Myślę, że dobrym pomysłem jest nie
porównywać się z innymi, bo przecież jesteśmy jedyni i
niepowtarzalni. Nawiązywanie sympatycznych kontaktów międzyludzkich,
które zaangażują nas w nowe znajomości zdarzenia i nie pozostawią
czasu na destrukcyjne myśli, które prowadzą wyłącznie do
narzekactwa, z którego słyniemy w całej Europie też może okazać
się dobrym rozwiązaniem.
Tak więc otwórzmy się na
wszystkich, cieszmy się życiem, jedzmy czekoladę albo uprawiajmy
........../ hm / podobno też pomaga. W przeciwnym wypadku pozostaje
już tylko deprim.
masz
|