Walentynki

 

„O święty Walenty, pobożny kapłanie

Niechaj moja niemoc zginie na twe zawołanie”

 

To fragment modlitwy chorych na epilepsję, zwana też chorobą św.Walentego – patrona cierpiących na padaczkę i choroby nerwowe. Tak naprawdę nikt nie wie, dlaczego jego imię chrześcijańska tradycja połączyła z zakochanymi. Wiele legend krąży o św. Walentym, choć nie wiadomo kim był naprawdę i czy była to jedna osoba. Najczęściej mówi się o biskupie męczenniku i strasznej chorobie nazywanej opętaniem lub dziełem szatana. Wyjaśnienia można szukać w starych wierzeniach , że zarówno epilepsja jak i miłość wywodzą się z opętania.
 

Korzenie tradycji Dnia Zakochanych sięgają starożytności. W Rzymie był to dzień wigilii święta poświęconego Faunowi. Są też teorie, ze tradycja obchodzenia Święta zakochanych 14 lutego  sięga czasów renesansu i wywodzi się z Anglii, skąd trafiła do Ameryki, Kanady Australii, a w ostatnich dziesięcioleciach też do innych krajów.
 

Niegdyś był to dzień wyznawania miłości. Z czasem słowne wyznania zaczęły /w XVw/ zastępować liściki i bileciki, bardzo drogie, były to bowiem małe dzieła sztuki z ilustracjami i miały najczęściej formę akrostychu, czyli wiersza, w którym początkowe litery każdego wersu tworzyły imię osoby ukochanej.
 

Używano też kart rebusowych, w których część słów zastępowano ilustracjami, wycinankami, a niekiedy wzory wykłuwano igłą. Bileciki i liściki doręczano osobiście bądź przez posłańca.
 

Pierwsze drukowane kartki walentynkowe pojawiły się w 1761 roku. Były to krótkie rymowanki z ręcznie malowanymi kwiatami, serduszkami, gołąbkami, często ozdobione kawałkami koronek lub wstążek. Dużo później ukazały się kartki dowcipne, z satyrycznymi rysunkami i podpisane np.”niekochany i zaniedbany”.
 

Walentynkowe kartki powinny być anonimowe, a jeżeli podpisane, to „Twój Walenty” lub „XXX”, bowiem wysyłający nie liczy na wdzięczność, a chce tylko by adresat poczuł się kochany. Trzy X to w języku angielskim znak wyrażający czułość i pocałunki, a wywodzi się ze średniowiecza, kiedy niewiele osób potrafiło pisać, a pod napisanym przez „specjalistę” pismem rysowali XXX, całując list /na znak szczerości intencji/ w obecności świadków.
 

Najczęściej używanym walentynkowym symbolem jest serce uważane za siedzibę  życia, a oznacza miłość, uczucie, życzliwość, oddanie. Płonące, jest symbolem gorącego uczucia i namiętności. Kolor czerwony to żywotność i energia, kojarzony z ogniem i miłością, a w połączeniu z sercem jest wyrazem ogromu uczuć, chociaż w niektórych krajach czerwień kojarzono z piekłem, diabłem i złem.
 

Czerwona róża – to symbol namiętności, pragnienia, podziwu, uwielbienia, chociaż znaczenie tego symbolu różniło się w poszczególnych epokach i środowiskach. W XVIII wieku modne stało się posługiwanie „mową kwiatów” i został nawet wydany „Słownik mowy kwiatów” i tak np. bratek oznaczał miłość od pierwszego wejrzenia, fiołek – wierność w miłości, goździk – fascynację, konwalia – powrót szczęścia, narcyz – egoizm, niezapominajka – wierna miłość, orlik – szaleństwo, róża – miłość i urodę /zależnie od koloru/, żonkil – chcę, żebyś mnie kochała i.t.d.
 

W Anglii powszechne są gadżety z serduszkami, biżuteria i bombonierki w kształcie serca. We Włoszech popularnym prezentem zarówno dla pań jak i panów jest czerwona bielizna. W Ameryce to powód do publikowania miłosnych plotek i prześcigania się bogaczy w demonstracji drogich „uczuć” i.t.d. jednym słowem, co kraj to obyczaj.
 

Podobno łatwiej ulec miłości przy pięknie zastawionym stole w czasie kolacji we dwoje przy świecach. Jest to więc okazja do popisów kulinarnych. I tak ryby uchodzą za afrodyzjak, jabłka – to owoce miłości, jajka – symbole seksu; sałaty, awokado, seler doprawione imbirem i miodem też ponoć pomagają miłości. Opracowano nawet specjalne przepisy na kolację walentynkową we dwoje, a oto nazwy niektórych potraw: sekret Afrodyty, ogień miłości, pocałunek kupidyna, zupa z lubczyku, płomienie miłości i.t.d.

No cóż, nawet ptaki podobno wybierają sobie w tym dniu małżonków na najbliższy rok, chociaż gadżety i liściki nie należą do ptasich obyczajów.

 

Romana Kaszczyc
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka