Z lamusa Raptusa

Pragnę przeprosić Czytelników, że zmuszony jestem sięgać po tematy nie zawsze przyjemne, acz (niestety) powielające i rozszerzające się w tempie zatrważającym. Chociaż ocierają się one o politykę, (do której czuję szczególną awersję) to powodowany częstymi i burzliwymi dyskusjami w tej mierze, nie mogę udawać, że problemu nie ma. Długo wzbraniałem się czy nawiązać do tego tematu, ale ostatni telefon przyjaciela zbulwersowanego zbyt długo trwającym zacietrzewieniem w naszych sferach decydenckich, zaważył, że muszę wejść w temat.

- Nie dość, że w gazetach same sensacje szyte różnego koloru nićmi, to każdy dziennik telewizyjny, każda audycja publicystyczna na dowolnym kanale - wszędzie sensacje, afery, konfrontacje, oskarżenia i to w najgorszym stylu...

Proszę, aby ochłonął, że jak by co, to na razie nie wiem o co mu chodzi? A on swoje:

- Powiedz mi, do jasnej... ciasnej, jak długo jeszcze mamy znosić te cyrki nagłaśniane w telewizji? – pyta mnie zdenerwowany człowiek. - Szlag mnie trafia gdy słucham tego bełkotu! Niech się kiszą we własnym sosie! A tu nic tylko: „konfrontacja” we wszelkich jego odmianach, „afera” taka to a taka, „malwersacja” w dowolnym wyborze i odcieniach. A o mojej i moich dzieci przyszłości, czyli kiedy im będzie lepiej - ani słowa. Jakieś enigmatyczne rozważania na temat, że tę przyszłość mam sam sobie budować, podczas gdy oni nie twarzą mi ku temu żadnych warunków. Mieliśmy osiągnąć pluralizm i demokrację, stosunki społeczne miały się ułożyć na zasadzie wzajemnego szacunku. Gdzie to wszystko jest, do diabła? ...

I kilka minut żalów w tym stylu.

Machnąłbym na to ręką, ale ostatnia sejmowa sesja budżetowa tak mnie wkurzyła, że muszę się wyładować, bo zrozumiałem, że mój przyjaciel ma absolutną rację. Słucham więc dyskusji na tej sesji i słyszę jak te profesory sobie nawzajem dokładają. I to w jakim stylu?! Panie Boże odpuść! Co to za profesorzy, co za posłowie, co za ministrowie? Styl, że Czarna Mańka, lubo Walek-Fajfus by się nie powstydzili. A najgorsze, że „wart Pac pałaca, a pałac Paca”.

Ja też miałem profesorów, ale to były autorytety! Kobieta, czy mężczyzna, wszystko jedno: na sali wykładowej, na balu, w kościele, czy na zebraniu – elegancja Francja! A tu? Warcholstwo w najgorszym wydaniu! I to ma być parlament mnie reprezentujący? Ja wiem, że gdzieś tam na Tajwanie, czy w innych ciemnogrodzkich parlamentach piorą się po mordach, ale czy my musimy czerpać doświadczenia z tego rodzaju tradycji?

I tak sobie myślę, że ta zaraza przenosi się coraz niżej, niżej... Nawet w naszym ECHU zdarzają się już polemiki nie wiele mające wspólnego z rozsądkiem. Zapominamy, co się gdzie mówiło, lub robiło. Wystarczy napisać jak to gdzieś tam, w jakimś bliżej nieokreślonym czasie, coś się rzekomo uczyniło, bez ujawnienia tego skutków i podobno to wystarczy. Bo u nas, proszę państwa, też już zaczyna być nieważny rozsądek i szacunek dla czytelnika. Tak, jak by ten czytelnik nie miał w ogóle pamięci i oczywiście nic do powiedzenia.

No, ale jeśli profesory, niektórzy posiadający nawet kilka fakultetów, nie zrozumieli, na czym polega kultura polemiki, to co wymagać od ludzi, którzy z dobrej i nie przymuszonej woli chcą pracować dla swojego środowiska? Skąd brać przykład?...

Cierpliwości, przyjacielu. Historia ich rozliczy, chociaż dla nas to już będzie musztarda po obiedzie. Oni w swoim zacietrzewieniu nie zdają sobie sprawy, że bardzo często w ich jedynie słusznej racji, przekreślają wielu ludziom cały życiowy dorobek, wiarę w siebie. Taka, niestety, dzisiaj jest nasza rzeczywistość, a chamstwo ma różne twarze.

Raptus
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka