Moja loża
Unia Europejska wlazła nam z buciorami do sklepów i stołówek. Ale
nie z towarami leżącymi na półkach i jedzeniem podawanym na
talerzach. O nie! Przysłała nam mianowicie agenta nie tajnego
bynajmniej, w postaci SANEPID-u. I to bardzo wymagającego agenta.
Panie
z SNEPID-u (bo to bardzo sfeminizowana firma) nawiedzały już te
placówki jak to się mówi od zawsze. I zwykle nie były to
najprzyjemniejsze wizyty, bo zawsze na klientów haka można było
znaleźć. Ale teraz - teraz to jest już Europa. Wymogi tej zacnej
firmy niepomierne wzrosły, frustrując przy tym każdego, kto
żywnością handluje i żywność podaje. I zawsze jest to tak, że takie
są wymogi Unii Europejskiej i musimy się do nich stosować.
A to
próbki z jedzeniem muszą być paczkowanego z każdego dnia, opisane i
wsadzone do zamrażalnika, żeby było wiadomo jakby co, kiedy czym nas
struto. A to wykafelkowane łączenia ścian z podłogą nie mogą być
kanciaste, tylko półokrągłe, bo brud się w kątach chowa. A to okna
muszą być uchylne na zewnątrz a nie do wewnątrz, żeby się przez
przypadek nie wyrżnąć w łepetynę w trakcie ciągłego zmywani marychą
po podłodze. I wiele innych tym podobnych zaleceń szanowny SANEPID
wpisuje do protokołu, wyznaczając niezbyt długie terminy usunięcia
wszelkich niedoróbek.
Czy
aby na pewno jest to wszystko to zalecenia UE? Ano chyba jednak nie.
Wystarczy pojechać do nieodległego nam Berlina, udać się do samego
centrum wielkiej stolicy wielkich Niemiec, na słynny Kudam, aby
ujrzeć to, co urzędnikom SANEPID-u postawiłoby wszystkie włosy na
głowie. A to ujrzymy uliczną budkę, z której sprzedaje się
bezpośrednio na ulicę turecki kebab i to rękoma najprawdziwszego
Turka. A to zobaczymy kafejki i puby z piwem, gdzie nie ma toalet
ani nawet umywalki, aby sobie rączki po jedzeniu opłukać. I co?
Berlin nie jest przypadkiem w Unii? Ano jest, i to znacznie dłużej
niż Polska.
A
wracając do Polski, na dodatek, po każdej kontroli urzędnicy
SANEPID-u wystawiają nam rachunek. Za to, że nas skontrolowali. I do
każdego rachunku dopisują koszty przejazdu z Myśliborza. Niemałe!!
Skontrolują 2, 3 a może nawet 4 firmy każdego dnia, każdej wpisując
do rachunku koszty przejazdu i mają tyle przebiegów samochodem
służbowym z Myśliborza do Barlinka. Świetnie. Bardzo świetnie.
Czyli
jest dobrze, ale nie beznadziejnie.
KK
|