List do Szefa, który odszedł
Czołem
Szefie –
Trudno
uwierzyć, że nie ma Pana z nami już prawie 3 lata! Tyle zmian zaszło
w tym czasie. Pewnie interesuje Pana, jak wygląda „pański” zakład i
co się z nim dzieje.
Otóż
zmienił się on nie do poznania. Jest o wiele większy i cały prawie
pomarańczowo-zielony. Nawet ogrodzenie. Wewnątrz też się wiele
zmieniło. Starych pracowników zostało niewielu. Załoga jest bardzo
młoda. „Korniki” już nie biegną ochoczo do roboty. Strach przed
utratą pracy nie wiadomo kiedy, a często i za co, jest paraliżujący.
Co tu dużo mówić, niskie zarobki też nie są motywacyjne, a praca tu
zawsze była ciężka. Można podejrzewać, że niektórzy chodzili na
wagary zamiast na wykłady z psychologii i nie wiedzą, że zadowolony
i dobrze wynagradzany pracownik to wydajny i dobry pracownik.
Podczas rozbudowy zakładu zapomniano o sąsiadach. Suszarnie i hale
produkcyjne, wybudowane w kilkudziesięciometrowej odległości od
budynków mieszkalnych, nieznośnie hałasują w dzień i w nocy, a
otwarte zsypy odpadów zasypują osiedle i okolicę kilogramami pyłów i
trocin. Wszystko w myśl zasady: „Na naszym terenie wolno nam robić,
co chcemy”. Oczywiście, że wolno, pod warunkiem, że nie przeszkadza
to sąsiadom. A im przeszkadza.
Przedsiębiorstwo zrobiło dużo, aby zapobiec tym utrudnieniom, ale
niestety nieskutecznie. Wielkim zapewne kosztem wybudowano
ogrodzenie-osłonę od strony osiedla. Przykro stwierdzić, ale jej
głównym walorem jest uroda. Jest ona zbyt niska i krótka, pozwala
hałasowi i trocinom przelatywać swobodnie na ogródki i domy, a także
do domów. Szkoda – tak pięknie się zapowiadało. Mieszkańcy chcą
wierzyć, że uda się dyrekcji Przedsiębiorstwa doprowadzić do
usunięcia usterek w krótkim czasie.
Z
grubsza opowiedziałem Panu wszystko. Mam nadzieję, że dobry Bóg dał
Panu cichy kąt i półkę, na której ciągle zmieniają się nowości
książkowe, a nasza wdzięczna pamięć jest panu miła.
Pański pamiętający
Maciej
(nazwisko znane redakcji)
|