REQUIEM. DOTYK - PAMIĘCI
ANDRZEJA
17
lipca bieżącego roku w Kościele N.M.P. miał miejsce niecodzienny,
premierowy koncert poświęcony pamięci nieodżałowanego, tragicznie
zmarłego Andrzeja Ligockiego-wielkiego miłośnika bluesa i jazzu oraz
wypraw wysokogórskich a na pewno Pięknego i Wrażliwego człowieka, o
łagodnym, duchowym usposobieniu-w solowym wykonaniu naszego
barlineckiego artysty-muzyka Jarosława Mielcarka, na co dzień
prowadzącego klub „MAXI-MUSIK”.

Punktualnie o godzinie 16.00 na zaimprowizowanej „scenie” tuż u stóp
ołtarza, pojawił się sam pomysłodawca i autor w jednej osobie,
prezentując swój oryginalny, muzyczny projekt. Otoczony
elektronicznym sprzętem, tudzież różnego rodzaju modelami gitar,
rozpoczął rekwialną mszę przejmującym „klawiszowym” wstępem, do
złudzenia przypominającym brzmienie kościelnych organów, po czym z
zadziwiającą łatwością przechodził od gitary elektrycznej do
klasycznej, grając ciekawe, emocjonalnie kontrastujące ze sobą
dialogowe partie. Bardzo pomysłowym i zaskakującym był pomysł z
użyciem smyczka do gry na gitarze, dający niesamowite efekty
dźwiękowe, o cokolwiek żałobnej (jeśli tak można powiedzieć)
fakturze dźwiękowej, zgodnej przecież z tytułem koncertu.
Blisko
50-minutowe requiem, składające się z kilku powiązanych ze sobą
części, z charakterystycznym, pojawiającym się motywem przewodnim,
miało piękny, nastrojowy, chwilami jednak nieco monumentalny
charakter, w pełni chyba oddający nieodgadnioną Tajemnicę Przejścia
Na Tę Drugą Stronę, ale także potęgę i majestat ( i zapewne grozę)
tak ukochanych przez Andrzeja gór, które niestety upomniały się o
Niego, podczas jednej z kolejnych, zdawałoby się, wypraw.
Była
to ciekawa, wrażliwa, niepośledniej urody, wyrafinowana muzyka,
pełna zadumy i refleksji, ale także pokory wobec zagadki życia i
śmierci. Muzyka kojącego liryzmu i wewnętrznego smutku, ale i
wypełniona bólem dramatyzmu (poruszające wokalizy) w
odhumanizowanych czasach, stanowi prawdziwą rzadkość i wyzwanie.
Wśród
widzów tego nie tylko muzycznego wydarzenia, nie zabrakło rzecz
jasna najbliższych Przyjaciół Andrzeja, jednak chyba najbardziej
musiała przeżyć to Jego Mama, Pani Teresa Ligocka, która tuż po
końcowych oklaskach, nie ukrywając swojego wzruszenia, podziękowała
i pogratulowała artyście za tych kilka przejmujących i
niezapomnianych chwil. Był to piękny, ruszający za serce, pełen
wyrazu moment, bo przecież PAMIĘĆ O TYCH, KTÓRZY ODESZLI jest jedną
z miar naszego człowieczeństwa. Miejmy tylko nadzieję, iż sam
Andrzej, patrząc na to wszystko, gdzieś z przysłowiowej chmurki,
także uronił łezkę, wiedząc, że My, tu na dole, Pamiętamy O Nim. I
niech tak zostanie.
Jarkowi zaś autorowi; kompozytorowi, grającemu tych kilka
niebanalnych i „uczłowieczonych” nut, osobiste DZIĘKI!
P.S.Bardzo podobny koncert w wykonaniu J.Mielcarka odbył się
niedawno w Kołbaczu, w tamtejszym Kościele pw. Najświętszego Serca
Pana Jezusa i spotkał się również z niemałym zainteresowaniem i
ciepłym przyjęciem publiczności.
Tomasz Piotrowski |