Zlot samochodów terenowych, czyli…
Inwazja
terenowców
Ostrzyce - niewielka
miejscowość położona ok.50km od Gdańska, stała się miejscem
tegorocznych zmagań kierowców samochodów terenowych, w których
wzięło udział 108 załóg z całej Polski oraz nasza załoga w składzie:
Mariusz - kierowca, Piotr - pilot, Basia oraz niżej podpisana.
Załogi zjeżdżały już
13-tego w piątek by rozbić obozy. Uroczyste rozpoczęcie odbyło się
następnego dnia w sobotę rano. Władze pobliskiego Somonina otworzyły
imprezę salwami armatnimi, których dokonali prawdziwi, no może
prawdziwi, piraci.

Na zdjęciu:
Nasz wspaniały
samochód, żartobliwie nazywany „Gienią”
Były 4 oesy
(konkurencje) czasowe. Trasy były przygotowane na różnych terenach
m.in. wśród mokrych traw, na piasku i w błocie. W międzyczasie był
kilkunasto kilometrowy przejazd, do wyboru: trasą OFF-ROAD (tzn.
trudniejszą) lub turystyczną. Otrzymaliśmy mapki topograficzne
i ruszyliśmy w las
oczywiście trudniejszą trasą.
I się zaczęło: błota
po pas, niesamowite górki i wzniesienia, ostre zakręty i rozmaite
slalomy. Było super, krzyczeliśmy ze strachu, emocje nie do
opisania, adrenalina u szczytu! Mariusz okazał się niezawodnym
kierowcą. Do mety dotarliśmy w całości. Nie był to jednak koniec
emocji, zwłaszcza dla mnie, gdyż postanowiłam wziąć udział w
konkurencji dla kobiet. Do dziś się zastanawiam, skąd we mnie było
tak wiele odwagi. Być może decyzja ta wypłynęła właśnie z braku
doświadczenia. Przecież po raz pierwszy byłam na takiej imprezie.
Popatrzyłam dookoła: fajne, wesołe, odważne i wysportowane
dziewczyny. Fakt, że one brały już wcześniej udział, ale przecież
wszystko dla ludzi.
Przystąpiłam do
ataku. Ruszyłam. Tempo jazdy wzrasta, jedna górka, następna góra,
ostry zakręt, krzyki pilota - Mariusza i całej załogi. Udało się,
jeszcze jeden zakręt i meta! Załoga jak i samochód wytrzymali moją
jazdę. Na 22 dziewczyny byłam 10.! To był mój sukces!
Ostatnią
konkurencją, najbardziej widowiskową, były zmagania o miano „Króla
Błota”. W zmaganiach tych brali udział tylko ochotnicy. W ogólnej
klasyfikacji zajęliśmy 36 miejsce.
Były z nami jeszcze
inne załogi z Barlinka. Jedna z nich uplasowała się na 7 miejscu.
Podczas całej
imprezy panowała superancka atmosfera, poczucie humoru, dużo radości
i śmiechu. „Terenowcy” stanowią jedną zgraną rodzinę, podczas każdej
konkurencji można było liczyć na pomoc ze strony innych załóg, w
razie jakichkolwiek kłopotów kończyła się rywalizacja i zaczynała
się współpraca. Uważam, że takie zloty to wielka gradka dla
miłośników motoryzacji, ponieważ zjeżdżają się tam wspaniałe
samochody. Osobiście nie znam i nie interesuje się motoryzacją,
jednak niektóre z pojazdów, które tam zobaczyłam wzbudziły we mnie
respekt i podziw. Po tym wyjeździe zrozumiałam, dlaczego ludzie
żeglują w ekstremalnych warunkach, ścigają się motocyklami i
zdobywają szczyty gór.
Elżbieta Kasprzak
|