Zagrożenia nie było

Bombowy żart

Sensacyjny i szokujący stan pogotowia, związany z telefonem o podłożeniu bomby w Rozlewni Gazy Płynnego GASPOL, na szczęście okazał się głupim i bezmyślnym żartem. Warto i trzeba jednak w sposób jednoznaczny określić skutki ewentualnej eksplozji bomby na obiekcie Gaspolu. Wydaje się również, że pogłoski na ten temat są mocno przesadzone.

Trzeba na początku napisać, że odpowiedzialnie i profesjonalnie zachował się ochroniarz firmy Joker, który przyjął telefoniczną groźbę, uruchamiając właściwe procedury alarmowe. Przyznał się, że zrobiło mu się trochę gorąco, gdy uświadomił sobie sens tej groźby – kto zresztą by tak nie reagował. Właściwie zareagowały wszystkie instytucje i służby, odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Od początku akcją kierował nasz burmistrz, który jest odpowiedzialny za jej przebieg w tego typu zdarzeniach. Byli oficerowie Policji z radiowozami i policjantami do ochrony, były liczne karetki pogotowia z okolicznych miast i szpital przygotowany na przyjęcie ewentualnych poszkodowanych.

Wszyscy jednak zadawali sobie pytanie – czy to jest głupi żart, czy też realne zagrożenie, bo przecież fanatyzm religijnych muzułmanów jest niewyobrażalny? Natomiast zupełnie nieodpowiedzialnie zachowała się część dorosłych, którzy całymi rodzinami z dziećmi, z uporem oglądała przebieg akcji, traktując to jako ćwiczenia lub sensacyjne zdarzenie.

Przebieg akcji

Ponieważ podejrzewano, że jest to głupi żart, szybko podjęto decyzję o dokładnym przeszukaniu terenu Gaspolu, lecz ładunku wybuchowego nie odnaleziono. W tej sytuacji nie było powodów do przerwania pracy w sąsiednich zakładach i zaniechano akcji powiadomienia mieszkańców miasta o zagrożeniu i ewakuacji. Wstrzymano jedynie funkcjonowanie pobliskiej stacji paliwowej oraz wyprowadzono poza obręb rozlewni, cysterny do przewozu gazu płynnego, gdyż teoretycznie można było podłożyć pod nie ładunek wybuchowy w trakcie ich pobytu poza Gaspolem. Przed godziną 21,00 (podanego terminu wybuchu), wycofano poza teren potencjalnego działania wybuchu sprzęt i ludzi, zablokowano część drogi wojewódzkiej w obu kierunkach, a w Gaspolu pozostał jeden policjant z naszego Komisariatu oraz kierownik Rozlewni. Napięcie jednak było ogromne, chociaż ładunku wybuchowego nie znaleziono. Ponieważ wielkiego „bum” nie było, po godzinie 22,00 alarm odwołano.

Trochę paniki

Pomimo takiego przebiegu zdarzenia, spora część mieszkańców Górnego Tarasu oraz osiedla Moczkowo, do których dotarły alarmistyczne informacje o wielkim zagrożeniu, ewakuowało swoje rodziny samochodami w kierunku Gorzowa, Pełczyc, Strzelec i innych kierunkach. Burmistrz, pytany czy w sytuacji, kiedy nie znaleziono ładunku wybuchowego, nie należało wysłać patroli w celu powiadomienia mieszkańców, że w Gaspolu bomby nie znaleziono i nie ma zagrożenia odparł, że mogło to wywołać jeszcze większą panikę.

Ocena zagrożenia

Zapytaliśmy jednak przedstawicieli Gaspolu, o potencjalne zagrożenia oraz jakie działania podjęto dla przeciwdziałania tym zagrożeniom. Kierownik Rozlewni Ireneusz Ślusarczyk twierdzi, że zakład jest przygotowany do tego typu działań. Osobiście był na miejscu zdarzenia przed przybyciem Policji i już wówczas wydał polecenie dokonania dokładnego przeszukania terenu rozlewni, szczególnie przy zbiornikach i stanowiskach doładowczych. Wytypowano 2 cysterny, które przebywały wcześniej na trasie i dla pewności wyprowadzono cysterny do przewozu gazu poza obręb rozlewni w okolice nowego cmentarza. W opinii kierownika, Rozlewnia posiada pełne zabezpieczenie według wymogów ustawy o bezpieczeństwie oraz rygorystyczny i zatwierdzony Raport o bezpieczeństwie, opracowany przez niezależnych ekspertów. Zakład posiada specjalne czujniki w newralgicznych miejscach z systemem monitoringu, specjalny system przeciwpożarowy, zraszający miejsca zagrożone z zapasowym agregatem prądotwórczym, na wypadek zaniku prądu. Możliwość pożaru lub eksplozji któregoś z małych zbiorników, które są eksploatowane w skrajnych rozstawieniach i tylko część z nich jest eksploatowana, jest bardzo mała. Teoretycznie groźba eksplozji może powstać na skutek upadku samolotu lub rakiety. Paradoksalnie większe zagrożenie stwarza każda stacja paliwowa, gdy benzyna ma większą zdolność wybuchu, a dostępność do stacji paliwowych jest powszechna. I.Ślusarczyk rozprasza też pogłoski o katastrofalnych skutkach potencjalnego wybuchu całej rozlewni – to praktycznie jest niemożliwe. Wybuch może objąć strefę w promieniu 100-150 metrów - będzie oczywiście duży huk. Praktycznie pobliskie osiedla mieszkaniowe i dolna część miasta nie będzie dotknięta skutkami wybuchu. Nie ma też możliwości zejścia płynnego gazu w dolne części miasta i zrównania go z ziemią. Niedawny wybuch w jednej z rozlewni gazu w Polsce, potwierdza ograniczone skutki takiej eksplozji.

Informacje te potwierdza przedstawicielka firmy Gaspol S.A.z Warszawy Karolina Horoszczak. W jej opinii, przebieg akcji w Rozlewni w Barlinku, potwierdza bardzo dobre przygotowanie zakładu na takie zdarzenia. Posiadane przez tą Rozlewnię zabezpieczenia, są ponad standardem europejskim, a rozlewnia zlokalizowana jest z dala od osiedli ludzkich. W opinii K.Horoszczak, mieszkańcy Barlinka mogą spać i mieszkać spokojnie. Podobne opinie o właściwym przebiegu akcji i zagrożeniu, wyrażali komendanci powiatowi policji i straży pożarnej. 

Informacje o sprawcy

Wszyscy mieszkańcy miasta pewnie już wiedzą, że policja ustaliła i zatrzymała sprawcę głupiego żartu – przypuszczalnie za pomocą bilingu. Okazał się nim, przebywający na przepustce, żołnierz służby czynnej w Nowogródka Pom, który przyznał się do telefonicznych gróźb. W momencie telefonowania był pod działaniem alkoholu. Ponieważ żołnierze służby czynnej podlegają pod jurysdykcję sądów wojskowych, zatrzymanego przejęła żandarmeria wojskowa, która prowadzi postępowanie karne o groźby, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Znając surowość sądów wojskowych, kara będzie raczej dotkliwa. Obecnie nasz Komisariat otrzymał zlecenie ustalenia kosztów całej akcji. Będzie to dodatkowy zarzut wobec podejrzanego, którego obciąży się ponadto tymi kosztami. I po co ci to było chłopcze? Mieszkańcy naszego miasta, określili autora telefonicznej groźby jako „Bin Laden z Nowogródka”. Postaramy się ustalić, jaki wyrok zapadnie w tej sprawie.

Akcja oceniona

Na drugi dzień po zdarzeniu, w gabinecie burmistrza, podsumowano jej przebieg z udziałem kierownika rozlewni, szefów służb i instytucji biorących udział w akcji oraz wicestarosty. Pozytywnie oceniono jej przebieg. Komendzie Powiatowej PSP polecono opracowanie planu działań w odniesieniu do Gaspolu. Powołano w UMiG specjalny sztab kryzysowy na wypadek tego typu zagrożeń. Bo przecież może to być np. upadek samolotu, wybuch jednej ze stacji paliwowych, czy też katastrofa drogowa z udziałem cystern przewożących gaz , paliwo lub środki chemiczne. Natomiast Gaspol podjął decyzję o pełnym monitoringu i wzmocnieniu służb dozoru. W sumie alarm o podłożeniu bomby, okazał się życiowym „alarmem próbnym” na wypadek realnego zagrożenia.

Można chyba też ocenić, że rzeczywiste zagrożenie eksplozją, chociażby jednego małego zbiornika w Gaspolu jest małe, a w przypadku dużego, podziemnego zbiornika, praktycznie niemożliwe, a strefa ewentualnego zagrożenia może wynosić jedynie 100-150 m

Stanisław Opatowicz
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka