Spotkanie Romany Kaszczyc w Dębnie
Piękno po to jest, by zachwycało
Romanę Kaszczyc z Barlinka znają wszyscy. Mniej znana jest w
Dębnie. Postanowiła więc przyjąć zaproszenie i spotkać się z miłośnikami sztuki
tego miasta. Wybrała 10 swoich prac malarskich, książki, całkiem sporą grupę
przyjaciół (tych już nie musiała wybierać) i udała się do Dębna.
Spotkanie odbyło się w marcu w gmachu miejskiej biblioteki.
Przywitanie dyrektorki Janiny Tylman było niezwykłe. Roma została ukazana jako
osoba nietuzinkowa, obdarzona wieloma zdolnościami, o bogatej osobowości,
uprawiająca różne dziedziny sztuki. Dyrektor Tylman przeprowadziła mały quiz z
artystką. Zadanie Romy było proste. Na przedstawione o niej opinie miała
zaprzeczyć lub je potwierdzić.
Oto
opinie, które usłyszała.
“Pani Romana Kaszczyc to osoba:
- niezmiernie otwarta na kontakty,
- szczera, o dziecięcej naiwności,
- lubiąca zwierzęta, zwłaszcza koty,
- kolekcjonująca wiedźmy, aniołki i diabły,
- pracowita i twórczo niespokojna,
- ciągle niesyta uczuć, wrażeń, małych i wielkich spełnień,
- niepokorna i poszukująca,
- ścigająca się z zegarami całego świata.”
I rzecz jasna, nasza Roma ani razu nie zaprzeczyła, bo zwyczajnie
właśnie taka jest. Następnie J.Tylman odczytała wybrane przez siebie fragmenty
“dziennika lirycznego” Romy.
Finałem pierwszej części spotkania z mieszkańcami Dębna były
gromkie oklaski tłumnie zgromadzonych słuchaczy oraz wręczenie Romie kwiatów
m.in. przez przewodniczącą rady Miejskiej Dębna, a także Elżbietę Wrońską –
sekretarza UMiG w Barlinku.
I rozpoczęła się duchowa uczta. Wszyscy zostali zaproszeni do
oglądania obrazów. Można było obejrzeć te wcześniejsze prace, w których można
dostrzec chaos nastrojów, myśli i twórczy niepokój artystki, a także prace
późniejsze, w których dominują jasne, pastelowe kolory. Sama artystka przyznała,
że upływający czas zmienił ją, uspokoił i wyciszył.
Roma
potrafi zachwycić się klimatem chwili, kolorem nieba, barwą kwiatów. Ściga
tajemnicę życia i piękna, nie rezygnuje ze zbliżenia się do niej. Bardzo
roztropnie nie definiuje tego, “co w człowieku”. Wydaje mi się nieraz, że Roma
żyje dlatego, że jej miłość do życia jest obszerna, że może zmieścić w niej nie
tylko serdeczne uczucia dla przyjaciół, lecz również widoki lasów, jezior i
jakichś bliżej nieokreślonych zjaw przyrody.
Gdy każdy uczestnik spotkania obejrzał już obrazy, zostaliśmy
zaproszeni na spektakl przygotowany przez młodzież z teatru “Grupa Lepsza” ze
Smolnicy oparty na legendzie Romy “Młyn upiorów”. Były jak zwykle u niej, i
diabły i wiedźmy i zaskakujące zakończenie.
Następnie nasza artystka, jako Królowa Barlinka, w asyście
J.Tylman (dama dworu) oraz Anatola Wierzchowskiego (rycerza dworu) opowiadała o
swojej twórczości. Na pytanie, dlaczego zaczęła pisać odpowiedziała, że by
przetrwać koszmary wojenne, wykreowała własny świat. Odnalazła w twórczości
zagubione dzieciństwo. Mówiła o tym, że artysta, by dokonać dzieła, musi
pracować z wytężeniem wszystkich swoich zmysłów, wprzegając w służbę sztuki
całego siebie. Są bowiem takie wartości, które kosztują. Nie można jednak z nich
rezygnować, bo wtedy zdradza się swój wewnętrzny świat.
A.Wierzchowski – instruktor teatralny “Grupy Lepszej” –
przeczytał niezwykle mądre, poetyckie, choć smutne opowiadanie Romy “Psia
dusza”.
Słuchacze zadawali sporo pytań. Najbardziej spodobało mi się
jedno z nich. Było to w zasadzie pytanie-zlecenie. Postawiła je nastolatka z
Dębna prosząc o to, by pani Kaszczyc napisała jakieś legendy o Dębnie, bo oni
tego nie mają. Artystka takiej wersji nie wykluczyła.
Na koniec Caryca Barlinecka (tak została nazwana przez dębnian)
otrzymała kwiaty, rysunki dzieci, książkę o Dębnie i rzeźby: anioła, diabła i
wiedźmy. Ustawił się spory ogonek tych, którzy w międzyczasie zakupili książki
Romy i czekali na jej dedykację.
Ale to jeszcze nie finał. Dębnianie znów nas zaskoczyli. Mimo
tego, że spotkanie odbywało się przy kawie, cieście, słodyczach – wniesiono
ogromny tort w kształcie otwartej księgi.
Rozpoczęło się zacieśnianie znajomości i snucie planów na
przyszłość. Ustalono m.in. że my, jako Towarzystwo Miłośników Barlinka, będziemy
na adres dębnowskiej biblioteki przesyłać Echo Barlinka, a od Dębna będziemy
otrzymywać “Merkurego”. Radni Dębna i wszyscy miłośnicy tego miasta pragną
utworzyć Towarzystwo Miłośników Dębna. Obiecaliśmy pomóc.
Wracając ze spotkania snułam refleksje: Dlaczego wernisaże,
spotkania z ciekawymi ludźmi, które odbywają się w Barlinku nie są tak ciepłe?
Dlaczego przychodzi na nie tak mało ludzi, którzy po godzinie po prostu
uciekają? U nas brakuje tzw. “duszy”, tego “coś”. Warto się nad tym zastanowić.
W spotkaniu w Dębnie uczestniczyły cztery pokolenia mieszkańców,
radni, ludzie niekoniecznie związani ze sztuką, bo przecież w każdym jest
tęsknota za pięknem, bo jak pisze Jan Budziaszek (perkusista Skaldów) “Sztuka
jest pożywką dla duszy – Czym się karmisz, takim się stajesz, karmisz się
agresją – stajesz się agresją”.
Halina Kasprzak |