Moja loża

Rożnie ocenia się pracę Rady Miejskiej w Barlinku. Na różne oceny pozwalają sobie także i sami radni. Najlepsze samopoczucie okazuje przewodniczący Mieczysław Adryjanowski, który z niekłamaną satysfakcją twierdzi, że jest to Rada pracowita, co do której żadnych merytorycznych zarzutów nie można mieć. I faktycznie, jeżeli weźmie się pod uwagę sposób uchwalania kolejnych uchwał, wyniki poszczególnych głosowań to można odnieść wrażenie, że (prawie) wszyscy są zgodni z propozycjami burmistrza – bo to on przygotowuje projekty uchwał.

Niezależnie od dyskusji, jakie panują na roboczych posiedzeniach wszystkich komisji – bo tam jest miejsce i czas na pytania, wyjaśnienia i odpowiedzi – wielogodzinne dyskusje panują na plenarnych posiedzeniach Rady Miejskiej. Lecz te mocno zahaczają o politykę, niekiedy światopoglądy, a najczęściej o personalne rozgrywki pomiędzy radnymi. To z kolei coraz bardziej interesuje opinię publiczną. I nic dziwnego, skoro sesje obsługiwane są przez wszystkie media – prasowe, radio i telewizję Myślibórz.

Radny Zbigniew Piestrzeniewicz twierdzi, że w trakcie wizyt u swoich pacjentów, nasłucha się różnych ciekawych i mniej ciekawych opinii o naszej szanownej Radzie. Widocznie tylko on ma kontakt ze swoimi wyborcami, bo inni radni bardzo rzadko powołują się na swój elektorat, wywołując przy okazji polityczny dyskurs.

Diabli wiedzą, co jeszcze szykuje na władzę radny Tadeusz Szyld. Jeszcze jako przewodniczący Komisji Rewizyjnej stworzył kilka protokołów z kontroli, (są one do wglądu w biurze Rady), protokołu te podważa nowa Komisja, a są one teraz ponoć przeglądane przez tzw. czynniki zewnętrzne. Radny Szyld też okazuje dobre samopoczucie, bo sprawiedliwość musi kiedyś tu zapanować.

Jeden lubi śliwki, a drugi córkę ogrodnika. A tak w ogóle jest dobrze, ale nie beznadziejnie.

KK